Borykająca się z poważnymi problemami finansowymi ekipa z Rudy Śląskiej przystąpiła do sobotniego pojedynku bez swoich dwóch podstawowych graczy - Radosława Jankowskiego oraz Dawida Lenartowicza, którzy najprawdopodobniej wkrótce zmienią barwy klubowe. Mimo, iż to bocheński zespół wydawał się zdecydowanym faworytem konfrontacji, to spotkanie lepiej rozpoczęli goście.
Wynik meczu otworzył rozgrywający Grunwaldu Łukasz Wodarski, który sprytnym rzutem nie dał szans golkiperowi Stalproduktu BKS. W 4. minucie ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie swojego zespołu do dwóch bramek (0:2). Pierwsze minuty spotkania w wykonaniu bocheńskiej drużyny były wręcz fatalne - pomimo kilku skutecznych interwencji na linii bramkowej Mateusza Zimakowskiego, gospodarze nie potrafili wpisać się na listę strzelców. Impas strzelecki przełamał lider Stalowców Szymon Woynowski, którego dwa gole doprowadziły w 8. minucie do stanu 2:3. Niespełna sześćdziesiąt sekund później bochnianie prowadzili już 4:3, gdy szybkie kontry na bramki zamienili Tomasz Zacharski oraz Grzegorz Balicki. Ten pierwszy wyprowadził w 14. minucie ekipę gospodarzy na prowadzenie 7:3, nie myląc się tym razem ze skrzydła. Zawodnikom Grunwaldu brakowało koncepcji podczas rozgrywania ataku pozycyjnego. Osłabieni brakiem dwóch czołowych strzelców rudzianie ratować musieli się dogrywaniem piłek na skrzydła lub koło, jednak wtedy na ich drodze stawał będący po raz kolejny w znakomitej dyspozycji Zimakowski. Przewaga BKS-u wzrosła w 20. minucie do pięciu trafień, a tuż przed przerwą do sześciu goli powiększył ją Krzysztof Chrabota (16:10). Trafienie Karola Borowca zmniejszyło jednak nieznacznie straty gości i ustaliło wynik pierwszej połowy na 16:11.
Drugą część meczu bardzo dobrze rozpoczęli bocheńscy szczypiorniści, którzy po bramkach Przemysława Misiewicza oraz Siarheia Kirylau powiększyli swoje prowadzenie do stanu 18:11 (32. min). Siedmobramkowa przewaga podopiecznych Ryszarda Tabora utrzymywała się aż do 42. minuty, kiedy kapitalną przerzutką popisał się Misiewicz. Gdy wydawało się już, że bocheńska drużyna powoli zacznie powiększać swoje prowadzenie i w efektowny sposób zakończy to spotkanie, niespodziewanie do głosu zaczęli dochodzić goście. Najpierw trafienia obrotowego Tomasza Przybyły oraz rozgrywającego Mariusza Kalisza zmniejszyły straty do rywali do pięciu goli (25:20 - 43. min), a następnie dwie szybkie kontry Wojciecha Klementowicza doprowadził do rezultatu 26:23 (46. min). Co więcej, chwilę później na listę strzelców po raz kolejny wpisał się Klementowicz, a trafienie golkipera Grunwaldu Łukasza Boreckiego zmniejszyło przewagę Stalowców do dwóch bramek (27:25 - 48. min). Bochnianie fatalnie prezentowali się w tym okresie w ataku, kończąc zazwyczaj akcję rzutami z nieprzygotowanych pozycji lub po prostu podając piłkę wprost w ręce przeciwników. Z takiej właśnie okazji skorzystał w 52. minucie Klementowicz, po trafieniu którego goście przegrywali już tylko jedną bramką (28:27). Stalowcy nie pozwolili sobie jednak wydrzeć zwycięstwa - między 53. a 56. minutą czterokrotnie wpisywali się na listę strzelców doprowadzając do stanu 32:27 i zapewniając sobie jednocześnie wygraną. Zwycięstwo 34:30 pozwoliło zawodnikom z Małopolski awansować na czwartą lokatę w tabeli. Grunwald jest dziesiąty.
Stalprodukt BKS Bochnia - SPR Grunwald Ruda Śląska 34:30 (16:11)
Stalprodukt BKS: Zimakowski (21/50 - 42%), Michalczuk (1/2 - 50%) - Balicki 6 (1/1), Chrabota 6 (0/1), Woynowski 6 (1/2), Zacharski 6, Misiewicz P. 3, Chrapusta 2, Kirylau 2, Kłoda 2, Zawada 1.
SPR Grunwald: Grzesiczek (10/27 - 37%), Borecki 1 (10/27 - 37%) - Klementowicz 8, Przybyła 6, Kalisz 5 (0/1), Wodarski 4, Lisowski G. 3, Borowiec K. 1, Borowiec R. 1, Księżyk 1, Lisowski P.
Kary: 10 min (Kirylau 2x, Chrapusta, Kłoda, Misiewicz P.) - 12 min (Lisowski P. 2x, Wodarski 2x, Klementowicz, Księżyk).
Widzów: 400.