Cóż za emocje! Francja obroniła tytuł!

Aż takich emocji chyba nikt się nie spodziewał w niedzielnym finale mistrzostw świata w piłce ręcznej. Francja do dogrywce pokonała Danię 37:35 i po raz drugi z rzędu sięgnęła po tytuł najlepszej drużyny świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Po dwóch tygodniach morderczego wysiłku zawodnicy obu ekip musieli jeszcze raz wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, aby sięgnąć po medale z najcenniejszego kruszcu.

Przez pierwsze minuty spotkania oba zespoły „badały się” wzajemnie. Nikt nie chciał tutaj za bardzo forsować tempa i pójść na wymianę ciosów. Taki stan rzeczy jakby bardziej pasował reprezentacji Francji, która po pięciu minutach ciekawej, kombinacyjnej gry prowadziła 3:1. Z biegiem czasu Le Bleus systematycznie podkręcali tempo, a Duńczycy mieli coraz większe problemy z organizacją gry w defensywie. W 12. minucie Landin Jacobsen obronił rzut karny egzekwowany przez Michaela Guigou, co jednocześnie było sygnałem dla kolegów do odrabiania strat. Trójkolorowi przetrzymali napór Duńczyków, a po trafieniu Guigou podwyższyli ponownie prowadzenie do dwóch oczek (8:6). Podopieczni Ulrika Wilbeka dużo piłek adresowali do kołowego Rene Tofta Hansena lub Michaela Knudsena. Po jednym z nich faulowany był zawodnik Flensburga, a Anders Eggert wyrównał stan spotkania na 9:9. Coraz lepiej bronił Landin Jacobsen, będący jednym z najmocniejszych punktów Danii na szwedzkim turnieju.

Po kolejnej akcji Francuzów karę dwóch minut otrzymał Mikkel Hansen. Grający w przewadze jednego zawodnika podopieczni Clauda Onesty zdobyli dwie bramki i ponownie prowadzili 11:9. Skandynawowie coraz częściej mylili się w ataku, co bezwzględnie wykorzystał Xavier Barachet, zwiększając w 24. minucie przewagę Francji do trzech oczek (12:9). Niemoc strzelecką „Wikingów” przerwał Jesper Noddesbo, na którego trafienie natychmiast odpowiedział Jerome Fernandez (14:10). Wtedy ponownie dał o sobie znać Mikkel Hansen, dwukrotnie posyłając na bramkę Thierrego Omeyera bomby z dziewiątego metra. Na pół minuty przed przerwą fenomenalne trafienie zanotował Barachet, czym ustanowił wynik na 15:12 dla Trójkolorowych.

Francuzi w tej części gry byli ekipą lepiej zorganizowaną, która a ataku zademonstrowała dużo więcej rozwiązań. Kluczem do powodzenia akcji był Nikola Karabatić, który nie tylko znakomicie dogrywał piłki do swoich kolegów, ale także sam brał odpowiedzialność rzutową na siebie. Duńczycy dużo piłek posyłali do swoich kołowych, a gdy to nie przynosiło oczekiwanego efektu, z pomocą przychodził niezawodny Mikkel Hansen. Co więcej, podopieczni Ulrika Wilbeka praktycznie nie korzystali ze swojej najsilniejszej broni, czyli kontrataków. To wszystko złożyło się na to, że to Francja prowadziła do przerwy 15:12.

Po zmianie stron Duńczycy wreszcie zaczęli grać to, do czego przyzwyczaili swoich kibiców na przestrzeni tegorocznych mistrzostw świata. Wprawdzie wynik otworzył Karabatić, ale Skandynawowie odpowiedzieli dwoma szybkimi kontratakami, po których zmniejszyli straty do dwóch trafień. Zawodnicy obu zespołów powoli zaczęli zdawać sobie sprawę, że kolejne minuty mogą okazać się przełomowe dla losów spotkania, stąd coraz więcej nerwowości pojawiało się w szeregach tegorocznych finalistów. W 42. minucie spotkania na tablicy widniał rezultat 21:19. Oba zespoły grały bramkę za bramkę, nie pozwalając wynikowi zbliżyć się do remisu. Pierwsze skrzypce w ekipie Francji wciąż grał Karabatić. Zawodnik Montpellier w momentach, gdy gra się układała, posyłał potężny i zwykle skuteczny rzut na bramkę Landina Jacobsena.

W 49. minucie spotkania wreszcie wysiłek Duńczyków przyniósł efekt - po bramce Hansena na tablicy pojawił się wynik 24:24 i mecz rozpoczął się na nowo. Inicjatywa jednak wciąż należała do obrońców tytułu, a Skandynawowie musieli gonić wynik. Na trzy minuty przed końcem spotkania rezultat brzmiał 29:29, a emocje w hali w Malmo sięgnęły zenitu. Po chwili jednak Guigou wykorzystał rzut karny, a jeden z Duńczyków powędrował na ławkę kar. Najpierw jednak wyrównał Lasse Boesen, a następnie na jedną bramkę przewagi trafił Karabatić. Na pół minuty przed końcem regulaminowego czasu gry piłkę mięli mistrzowie Europy z 2008 roku. Ulrik Wilbek zmienił bramkarza na zawodnika w polu, a dodatkowo Gille powędrował na ławkę kar. Na rzut z dziewięciu metrów zdecydował się Bo Spellerberg…i trafił! To oznacza dogrywkę!

Grający w osłabieniu mistrzowie świata i Europy szybko objęli prowadzenie po golu Abalo. Jeszcze zanim siły się wyrównały, na 32:32 trafił Spellerberg, a wciąż fenomenalnymi interwencjami popisywał się Jacobsen, broniąc między innymi rzut karny wykonywany przez Guigou. W 3. minucie dogrywki Michael Knudsen wyprowadził swój zespół na prowadzenie 33:32, ale po chwili sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie. Wynik po pierwszej części dogrywki - 34:33 dla Francji.

Po zmianie stron sędziowie obdarowali obie drużyny po rzucie karnym. Następnie fatalny błąd popełnił Spellerberg, co na bramkę zamienił Fernandez (36:34). To był decydujący cios dla Danii, której już nie starczyło czasu oby odwrócić losy spotkania. Francja wygrała 37:35 i po raz drugi z rzędu została mistrzem świata w piłce ręcznej.

Francja - Dania 37:35 (34:33, 31:31,15:12)

Francja: Omeyer, Karaboue - Fernandez 5(1), Barachet 3, B.Gille 4, Joli 1(1), Karabatić 10, Accambray 2, Abalo 5, Guigou 7(2), Sorhaindo, Honrubia, Junillon, Roine, Bingo, Dinart.

Dania: Jacobsen, Rasmussen - M.Christiansen 1, Boesen 2, L.Christiansen 5(2), Eggert 3(1), Spellerberg 4, M.Knudsen 2, Noddesbo 3, Lindberg 3, Toft Hansen 2, M.Hansen 10, Sondergaard, , Nielsen, Svan Hansen, Lauge Schmidt.

Komentarze (0)