Jak na razie nie mam czego żałować - rozmowa z Grzegorzem Balickim, skrzydłowym Stalprodukt BKS Bochnia

Grzegorz Balicki - skrzydłowy oraz kapitan Stalprodukt BKS Bochnia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada m.in. o powodach przejścia do bocheńskiej drużyny oraz ocenia szanse Azotów Puławy w pojedynku z norweskim Stord Håndball.

Maciej Wojs: Na początek wróćmy może do ostatniego meczu pańskiego zespołu, czyli wyjazdowej potyczki z ASPR Zawadzkie. Jechaliście na Śląsk walczyć o zwycięstwo, ale przegraliście aż dziewięcioma bramkami.

Grzegorz Balicki: Cóż, mecz prowadzony był w bardzo szybkim tempie. Prawda jest taka, że zarówno my, jak i Zawadzkie zagraliśmy bardzo słabo w obronie. W sumie ta nasza porażka wynika też z faktu, że u nas bramkarze nie zagrali na takiej skuteczności jak w poprzednich meczach. Wyniki jest jaki jest, nie ma co tego rozpamiętywać.

Patrząc na wynik końcowy - 44:35 dla ASPR-u można odnieść wrażenie, że oba zespoły w ogóle nie podjęły walki w defensywie.

- Tak jak mówiłem - nasza słaba postawa w obronie, ale też niska skuteczność bramkarzy sprawiła, że wynik wygląda właśnie tak. W ataku zagraliśmy dobre zawody, ale w defensywie było fatalnie.

W minionym sezonie BKS miał o tej porze roku zdecydowanie mniej punktów niż obecnie, a głównym celem zespołu była wówczas walka o utrzymanie. W tym sezonie, jeszcze niespełna dwa tygodnie temu zajmowaliście czwarte miejsce w tabeli. Jak obecnie wyglądają cele bocheńskiej drużyny?

- Oczywiście naszym celem jest zajęcie jak najwyższego miejsca. Trzecia pozycja na zakończenie rozgrywek jest w naszym zasięgu, na chwilę obecną mamy wyłącznie dwa punkty straty do zajmującej trzecie miejsce Olimpii Piekary Śląskie. Troszkę szkoda, bo wydaje się że na drugą pozycję nie mamy już zbyt dużych szans, ale będziemy walczyć o podium.

Już za niespełna tydzień pana zespół rozegra w Bochni mecz z liderem tabeli - ekipą NMC Powenu Zabrze. Jak wyglądają przygotowania do tego spotkania?

- Jak do tej pory nie omawialiśmy jeszcze dokładnych planów odnośnie tego spotkania, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie to bardzo trudny pojedynek. Musimy wyjść bardzo skoncentrowani i twardo walczyć w obronie i w ataku. Jeżeli tylko zdarzy się okazja, to próbować wyprowadzać kontry i wykorzystywać wszelkie błędy rywala. Musimy też liczyć na to, że rywal będzie miał troszeczkę słabszy dzień.

Przez kilka sezonów był pan zawodnikiem KS Azotów Puławy. Niedawno zespół Bogdana Kowalczyka rozegrał bardzo dobre spotkanie przeciwko Vive Targom Kielce, teraz czeka ich pojedynek w europejskich pucharach. Jak zapatruje się pan na szanse Azotów w wyjazdowym meczu z norweskim Stord Håndball?

- Prawdę mówiąc, to kompletnie nie znam norweskiego zespołu, więc ciężko wypowiadać mi się na ten temat. Na pewno ten wyjazdowy pojedynek będzie dużo trudniejszy niż spotkanie w Puławach. Dobry wynik w Norwegii zapewne stawiałby Azoty w korzystniejszej sytuacji przed rewanżem.

Przez wiele sezonów występował pan na parkietach Ekstraklasy, potem przeniósł się do grającego wówczas w drugiej lidze Stalproduktu BKS Bochnia. Czy to nie była dla pana swego rodzaju degradacja?

- Oczywiście, że nie. Ogólnie rzecz biorąc, to przez dziewięć lat występowałem poza domem, dlatego też chciałem już wrócić tutaj na południe. Dodatkowo mój syn akurat szedł do szkoły, więc to był taki kolejny powód podjęcia tej decyzji. Trzeba było się bardziej zaopiekować rodziną, dlatego zdecydowałem się na przyjście do Bochni i myślę, że jak na razie nie mam czego żałować.

Od obecnego sezonu jest pan także kapitanem bocheńskiej drużyny. Czym jest dla pana ta opaska kapitańska?

- Jest to dla mnie duża nobilitacja ze strony zespołu, bo to przecież zawodnicy wybierają swojego kapitana. Choć w piłce ręcznej oficjalnie nie ma takiej funkcji jak kapitan, to w zespole musi być ktoś, kto jest swego rodzaju łącznikiem pomiędzy zawodnikami a trenerem i prezesem. I właśnie to jest moje zadanie, że gdy koledzy czegoś potrzebują, to ja idę i w ich imieniu przekazuję to dalej.

Czego mogę w takim razie życzyć panu i bocheńskiemu zespołowi?

- Zdecydowanie zajęcia tego trzeciego miejsca na koniec rozgrywek.

Komentarze (0)