Adam Babicz: Plan już wykonaliśmy

Rozgrywający BRW Stali Mielec był bez wątpienia najlepszym zawodnikiem swojej drużyny w środowym spotkaniu z Azotami Puławy. - Gospodarze mogą mówić o sporym szczęściu - przyznał po meczu Adam Babicz.

Dotychczas, oprócz dwóch tuzów polskiego szczypiorniaka, Vive Targów Kielce i Orlen Wisły Płock, tylko drużynie Bogdana Kowalczyka udało się dwukrotnie odprawić z kwitkiem beniaminka rozgrywek. Jakby tego było mało za każdym razem puławianie wygrywali zaledwie jedną bramką. - Mieliśmy okazję na zwycięstwo, ale w dużej mierze sami jesteśmy sobie winni jej zaprzepaszczenia - wnioskuje Adam Babicz. - Tylko w pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy dogodnych sytuacji na zdobycie bramki. Mój tato oglądał to spotkanie z wysokości trybun i wyliczył, że do przerwy powinniśmy byli prowadzić 18:11, a nie tylko jednym trafieniem 12:11. W drugiej połowie sytuacja na boisku mocno się zmieniała. Końcówka cały czas toczyła się na styku, ale na kilkanaście sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziów karę dostał Marek Szpera. Azoty mogą mówić o wielkim szczęściu, bo chyba dopiero po trzeciej dobitce piłka wpadła do naszej bramki, a sędziowie zapomnieli o gwizdaniu - dodał.

Pomimo braku dwóch punktów podopieczni Ryszarda Skutnika nadal mają spore szanse na zajęcie trzeciego miejsca po sezonie zasadniczym. Pierwszym krokiem do zrealizowania tego bądź, co bądź sensacyjnego scenariusza będzie zwycięstwo przed własną publicznością z walczącym o ligowy byt Chrobrym Głogów. - Podstawowe zadanie, czyli utrzymanie w SuperLidze już wykonaliśmy. Każde kolejne zwycięstwo sprawia nam olbrzymią satysfakcję, a jeśli do tego uda się stanąć przed play-off na najniższym stopniu podium to będzie dla nas bardzo cenne osiągnięcie - kończy pochodzący z Chrzanowa zawodnik.

Komentarze (0)