Spotkanie w Ljubljanie było pojedynkiem dwóch playmakerów z najwyższej światowej półki. Grzegorz Tkaczyk, który w ostatnim czasie często wykorzystywany jest na lewym rozegraniu, w pojedynku ze Słoweńcami zaprezentował wszystkie swoje atuty. Zawodnik Rhein-Neckar Löwen zdobył dla biało-czerwonych cztery bramki i świetnie współpracował z kołem. Po przeciwnej stronie nie do zatrzymania był Uros Zorman. Gracz na co dzień broniący barw mistrza Polski mocno dał się we znaki podopiecznym Bogdana Wenty.
Polacy w Ljubljanie nie zaprezentowali wielkiego handballu, w ich grze było wiele mankamentów, widoczny był również brak w bramce Sławomira Szmala. - W sumie zagraliśmy dobre zawody. Zabrakło nam trochę szczęścia, gdyż do remisu potrzebowaliśmy dwie bramki więcej - w optymistycznym tonie ocenia Grzegorz Tkaczyk.
Zdaniem reprezentanta Polski szczypiornistom z nad Wisły do końcowego sukcesu zabrakło przede wszystkim skuteczności. Tkaczyk podkreśla także wielką rolę, jaką w ekipie Borisa Denicia odgrywa Zorman. - Na porażce zaważyły niewykorzystane klarowne sytuacje w drugiej połowie. W rewanżu na pewno większą uwagę musimy poświęcić Urosowi Zormanowi. Napsuł nam sporo krwi. Od niego praktycznie rozpoczyna się większość akcji Słoweńców - dodaje zawodnik Rhein-Neckar Löwen.