- Morale zespołu jest wysokie. W zawodnikach zakorzeniła się wiara, że są w stanie sprawić niespodziankę. Jeśli będziemy mieli swój dzień, wszystko jest możliwe - zapowiada szkoleniowiec płockiego zespołu, Lars Walther. Jego zespół do starcia z Vive przygotowuje się już od kilku tygodni, widać to było w trakcie meczów ligowych. Okazja do przełamania kieleckiej hegemonii pojawia się niepowtarzalna, mistrzowie Polski swoją grą od dłuższego czasu bowiem nie przekonują, a Nafciarze znajdują się na fali wznoszącej. To już nie jest ten sam zespół, który jesienią uległ we własnej hali drużynie Bogdana Wenty 27:34.
Wisła na pokonanie Vive czeka od 23 maja 2009, siedem ostatnich rozdań "świętej wojny" padło łupem kielczan. W meczach półfinałowych potentaci stawią czoła Warmii oraz Miedzi i trudno się spodziewać, by faworytów w starciu finałowym zabrakło. W ciągu ostatnich 16 lat tylko raz Puchar Polski zdobył inny klub - w 2002 roku kielecko-płocką hegemonię przełamała Warszawianka. Wisła (wcześniej jako Petrochemia) po trofeum sięgała w tym czasie dziewięciokrotnie, zespół ze Świętokrzyskiego ze zwycięstwa cieszył się sześć razy - w tym w dwóch ostatnich edycjach, po pewnych i wysokich zwycięstwach nad Zagłębiem Lubin.
Szczypiorniści Vive zrobią wszystko, by podtrzymać dobrą passę
- Wiem, że to są ważne i prestiżowe spotkania - mówi o starciach Vive z Wisłą "Echu Dnia" Uros Zorman. - To wynika z historii, to mecz klasyk polskiej ligi. Grałem w swojej karierze już wiele spotkań podobnie określanych, meczów o wielką stawkę. Dla mnie to normalne, w każdej lidze są mecze, które elektryzuje cały kraj - zapewnia. Na mecz finałowy do Płocka wybrać ma się aż tysiąc sympatyków kieleckiego zespołu. - Albo będziemy razem się cieszyć, albo razem cierpieć - przewiduje Wenta. - Gdy widzisz jeszcze swoich kibiców to adrenalina wzrasta. Wtedy czujesz, że musisz się wznieść na wyżyny. To zapowiada wspaniały dzień dla piłki ręcznej, super widowisko - dodaje Zorman.
Możliwe, że na boisku kolegom pomoże już wracający powoli do zdrowia Michał Jurecki, rehabilitację za kiepski sezon zapowiada Mariusz Jurasik. Płocczanie wierzą jednak w sukces. - Kielczanie potrafią zagrać fantastyczne spotkanie w Lidze Mistrzów, a później w SuperLidze robią wszystko w zwolnionym tempie i wypadają strasznie słabo. My na pewno zrobiliśmy krok do przodu. Każdy z nas wierzy, że w niedzielę zdobędziemy puchar, choć na pewno czeka nas bardzo zacięte widowisko - zapowiada w rozmowie z płocką "Gazetą Wyborczą" lewoskrzydłowy Nafciarzy, Adam Wiśniewski. Liczy też na presję, pod którą znalazł się Wenta po nieudanych mistrzostwach świata i odpadnięciu z Ligi Mistrzów.
Wisła to inny zespół, niż w grudniu. Czy Nafciarze wreszcie zdołają przełamać kielecką hegemonię?
W bitwie hegemonów swój udział zaznaczyć spróbują Warmia i Miedź. Podopieczni Edwarda Strząbały w drodze do Final Four po zjawiskowym dwumeczu wyeliminowali Pogoń Szczecin, olsztynianie z kolei nie pozostawili złudzeń młodzieży z rezerw płockiej Wisły. W lidze oba zespoły grają nierówno, mecze znakomite przeplatając z kompletnie nieudanymi. Puchar Polski to dla nich tylko przerywnik i szansa na oddech przed powrotem do morderczej walki - Warmia pragnie przystąpić do fazy play-off z jak najlepszej pozycji, Miedź z kolei marzy o awansie do czołowej "ósemki". Jeśli jedni bądź drudzy przebiją się do finału, będziemy mieli sensację sezonu.
W sobotę o 17:00 Wisła podejmie Miedź, a o 19:00 Vive zmierzy się z Warmią. Następnego dnia o 14:30 mecz o trzecie miejsce. Finał zaplanowano na godzinę 17:30.