Z takiego obrotu sprawy nie był zadowolony trener chorzowianek Janusz Szymczyk, który po sobotniej porażce w Chorzowie był mocno niepocieszony. - Nie ma się z czego cieszyć. Pierwsza połowa była fatalna, nie graliśmy w obronie, w ataku też nic nie było. Nasze akcje kończyły się kontratakiem drużyny przeciwnej. Natomiast w drugiej połowie trochę się zmobilizowaliśmy i dziewczyny zaczęły grać twardo w obronie. Przyzwoicie zagrała Monika Karwat w bramce, Ania Pawlik zaczęła rzucać z drugiej linii, niestety nie skończyliśmy czterech kontr- mówił.
W drugiej połowie po raz pierwszy w tym sezonie przed chorzowską publicznością zaprezentowała się Natalia Lanuszny. Jednak tego występu nie zaliczy do udanych. Podczas swojego pobytu na boisku popełniła błąd kroków oraz oddała niecelny rzut na bramkę. - Powoli wraca do gry. Zrobiła jakiś błąd, ale to nie ma znaczenia. Rozmawiałem z nią i powiedziałem, że ona ma dojść do siebie i porządnie się przygotować na przyszły sezon- skomentował występ swojej podopiecznej szkoleniowiec Ruchu.
Ruch w walce o piąte miejsce zmierzy się z przegranym trzeciego spotkania pomiędzy SPR Lublin a Piotrocovią Piotrków Trybunalski. W kolejnych spotkaniach Ruch dalej będzie musiał sobie radzić bez kontuzjowanej Natalii Szyszkiewicz. - Natalii w tym sezonie już nie zobaczymy. Różnie jej się wiodło, miała słabsze mecze i zupełnie przyzwoite, ale stanowiła zagrożenie dla przeciwniczek, jednak teraz musimy sobie radzić bez niej- zakończył Janusz Szymczyk.