Wicemistrzowie z Kwidzyna w drodze po kolejny medal

MMTS Kwidzyn potwierdza medalowe aspiracje. Wicemistrzowie Polski są już pewni trzeciego miejsca na koniec fazy zasadniczej, dzięki czemu w ćwierćfinale liczyć mogą na korzystne rozstawienie.

Większa liczba meczów na własnym parkiecie to klucz do sukcesu. MMTS w tym sezonie u siebie uległ tylko Vive Targom Kielce i Orlen Wiśle Płock, pozostałych rywali podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego odprawiali z kwitkiem. Nieco gorzej było na wyjazdach, wicemistrzowie kraju remisowali w Lubinie i Głogowie, przegrali ze Stalą, Warmią, Nielbą i Piotrkowianinem. W sumie w 21 meczach zgromadzili 24 oczka, o 5 mniej aniżeli w analogicznym momencie sezonu poprzedniego.

Wielkie możliwości MMTS potwierdził w ubiegłym tygodniu z Puławach. Zespół prowadzony przez Sebastiana Suchowicza (Markuszewski przebywa na turnusie rehabilitacyjnym po zawale serca), mimo gry nierównej i szarpanej, potrafił w decydującym momencie zmobilizować się, zewrzeć szeregi i pokonać groźnego przeciwnika. - Jadąc do Puław wiedzieliśmy, że korzystny rezultat da nam spokojną ostatnią kolejkę. Pokazaliśmy, że potrafimy grać do końca i jesteśmy zespołem kompletnym - zaznacza kwidzyński kołowy, Michał Peret.

Kwidzynianie grali z Azotami nie tylko bez trenera, w składzie zabrakło także kontuzjowanych Macieja Mroczkowskiego i Dmitrija Marhuna. W dodatku mecz otworzyli fatalnie, po 10 minutach przegrywali 1:6, w pewnym momencie na tablicy świetlnej było już 14:21. - Wyjechaliśmy z Kwidzyna o siódmej rano, taka długa podróż w dniu meczu mogła się odbić na dyspozycji zespołu - tłumaczy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Suchowicz. - Na pewno rozgrzaliśmy się porządnie, ale możliwe, że to wszystko miało jakiś wpływ na ten początek - dodaje.

Czy kibice w Kwidzynie doczekają się kolejnego medalu?

Wicemistrzowie Polski obudzili się dopiero na kwadrans przed końcową syreną. Impuls do ataku dał swoim kolegom Patryk Rombel, skuteczną egzekucją rzutów karnych wsparł go Robert Orzechowski. Goście zwarli szyki obronne, Azoty kompletnie straciły koncept na sforsowanie defensywnych zasieków MMTS-u. Korzystne okazały się rozmowy w przerwie, duet Suchowicz - Michał Waszkiewicz znalazł sposób na drużynę Bogdana Kowalczyka. - Zmieniliśmy system obrony z 3-2-1 na 6-0 i to przyniosło wymierny skutek. Wynik odwrócił się na naszą korzyść - wyjaśnia Suchowicz.

Sam do wygranej przyczynił się nie tylko poprzez działania trenerskie, ale także na boisku. Dobra współpraca z formacją defensywną sprawiła, że po przerwie kilkukrotnie popisywał się efektownymi interwencjami. Gospodarze zgubili rytm, wpadli w panikę, zaczęli popełniać proste błędy i gubić ważne piłki. Wreszcie w 54. minucie stan gry wyrównał Peret, po chwili wychowanek MMTS-u dał swojej drużynie pierwsze w meczu prowadzenie. Przy jednobramkowej przewadze z siedmiu metrów pomylił się wprawdzie Orzechowski, jednak po chwili puławianie znów stracili piłkę, a błąd reprezentanta Polski celnym rzutem naprawił Michał Adamuszek.

Obrona to w piłce ręcznej klucz do sukcesu. Po przerwie defensywa MMTS-u była monolitem

Większość bramek kwidzynianie rzucili po wzorowych kontratakach, swoje zrobiła także - tradycyjnie już - druga linia. Swoje trzy grosze do końcowego wyniku dorzucili Przemysław Rosiak i Kamil Krieger, a o dorobek skrzydłowych zadbał wspominany Rombel. Goście pokazali, że stać ich na zwycięstwo nawet w warunkach najtrudniejszych, a to przede wszystkim dzięki ambicji, woli walki, szerokiej ławce rezerwowych i piorunującej sile rzutu z dystansu. Niezależnie od tego, kogo los przydzieli im w rozgrywce ćwierćfinałowej, będą murowanym faworytem.

- Przygotowujemy się do występów w play-off z trzeciej pozycji - uśmiecha się Peret. - Z Chrobrym na koniec rundy gramy przed własną publicznością i będziemy chcieli zwyciężyć, by mieć tych punktów jak najwięcej. Ale my już nic nie musimy, niech rywale się teraz martwią - cieszy się. Ligowa stawka jest wyrównana, na tydzień przed zakończeniem fazy zasadniczej w gronie potencjalnych przeciwników MMTS-u są jeszcze Warmia, Nielba, Chrobry i Azoty. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że wicemistrzów Polski czeka wyprawa do Puław, gdzie nie przegrali już od czterech lat.

Komentarze (0)