Konia z rzędem temu, kto przed spotkaniem byłby wstanie przewidzieć, że losy niedzielnej "świętej wojny" w Hali Legionów potoczą się w taki sposób. Szczególnie po ostatnim pojedynku obu drużyn w finale Pucharu Polski w Płocku, gdzie grająca przed własną publicznością Orlen Wisła została rozbita przez kielczan. Podopieczni Lars Walthera wyciągnęli stosowne wnioski z tego spotkania i wzięli srogi rewanż za porażkę sprzed dwóch tygodni. - Taki jest sport, raz się wygrywa, raz się przegrywa. Drużyna z Płocka zaprezentowała się dzisiaj dużo lepiej. Nam momentami brakowało energii. Nie wracaliśmy do obrony i cały czas musieliśmy gonić wynik. Gdybyśmy zagrali na takim poziomie jak ostatnio to sądzę, że byśmy ten mecz wygrali - mówi Michał Jurecki, który w tym meczu wrócił do gry po długiej przerwie spowodowanej kontuzją.
Po sezonie zasadniczym kielczanie zrównali się punktami z płockim zespołem. Jednak do rundy play-off przystąpią z pozycji lidera, bowiem w pierwszym spotkaniu w Płocku wygrali większą różnicą bramek. Nafciarze przerwali natomiast fantastyczną passę zwycięstw drużyny mistrza Polski na ligowych parkietach, która trwała od maja 2009 roku. - Możliwe, że ta porażka była nam potrzebna. Nie możemy zbytnio uwierzyć w to, że jesteśmy tak mocni że wygramy z Wisłą grając na "pół gwizdka" - dodaje rozgrywający.