- Wojna rozpoczęła się na dobre. Pierwszą bitwę wygraliśmy, ale do końcowego sukcesu jeszcze daleka droga - przyznał na gorąco po meczu szkoleniowiec rewelacyjnego beniaminka PGNiG SuperLigi Ryszard Skutnik. Dla jego podopiecznych już sam awans do play-off stał się olbrzymim sukcesem, gdyż jak powszechnie wiadomo nadrzędnym celem klubu z Podkarpacia było utrzymanie się w elicie.
Stal skazywana przez wszystkich na pożarcie szybko pozamykała jednak usta krytykom i teraz może już grać na przysłowiowym luzie. W początkowych fragmentach niedzielnego spotkania z Warmią wspomnianego spokoju wprawdzie brakowało, ale z każdą upływającą minutą mielczanie nabierali charakterystycznej dla siebie pewności.
Trener olsztynian Zbigniew Tłuczyński od pierwszego gwizdka sędziów postawił na agresywną obronę 5-1 z wysuniętym Michałem Bartczakiem. Dla preferujących szybkie rozegranie gospodarzy, tak ustawiony blok defensywny Warmii stanowił twardy orzech do zgryzienia i przez pewien okres czasu mielczanie szukali sposobu na jego "rozłupanie". Na nieszczęście gości patent znalazł się jednak dość szybko, a jego głównym atrybutem okazały się rzuty z drugiej linii, w których brylowali Adam Babicz i Marek Szpera. W efekcie słabo grającego Sebastiana Sokołowskiego między słupkami bramki gości zastąpił Wojciech Boniecki i trzeba przyznać, że wejście miał imponujące.
Popularny Boniek na dzień dobry zatrzymał Grzegorza Sobuta w akcji sam na sam, a kilka chwil później niemal w identycznej sytuacji wybronił rzut młodego kołowego Stali Damiana Krzysztofika. Nadarzających się okazji w kontratakach olsztynianie nie potrafili jednak zamienić na bramki, a prawdziwym "mistrzem" w tym fachu okrzyknąć by można Sebastiana Rumniaka. Rozgrywający Warmii tylko w pierwszej połowie dwukrotnie stawał oko w oko z Adamem Wolańskim i dwukrotnie rzucał...obok bramki.
Przy wyniku 12:9 gospodarze niespodziewanie zatrzymali się w miejscu, co Warmia skrzętnie wykorzystała szybko doprowadzając do remisu. Czas, o który poprosił trener Skutnik niewiele pomógł i przyjezdni dorzucili kolejne dwie bramki (12:14), zaś pierwsze skrzypce w olsztyńskiej drużynie grał wówczas Michał Krawczyk. Paradoksalnie jednak to od wspomnianego rozgrywającego rozpoczęły się brzemienne w skutkach kłopoty gości. Najpierw Krawczyk za faul na Marku Szperze złapał dwie minuty, a kilka sekund później wykluczony z gry przez sędziów został Damian Moszczyński.
Olsztynianie ani się obejrzeli, a na ławkę kar powędrował trzeci zawodnik z pola Michał Nowak. Zaistniałej sytuacji mielczanie nie mogli nie wykorzystać i głównie za sprawą celnych rzutów karnych Pawła Albina, odrobili straty z nawiązką schodząc na przerwę prowadząc 16:15.
Drugą połowę na skrzydle w ekipie Stali rozpoczął Paweł Wilk, który zastąpił słabo spisującego się rekonwalescenta Łukasza Janysta. Mielecki wychowanek szybko rozruszał prawą flankę rzucają dwie bramki. W szeregach gości Michała Krawczyka niejako z przymusu zmienił Mariusz Gujski, bowiem Krawczyk miał już na koncie dwa wykluczenia. Stal szybko nabrała jednak swojego tempa i zaczęła odjeżdżać rywalom. Niespełna kwadrans przed końcem pięknej urody trafienie przy asyście dwóch zawodników Warmii zaliczył Adam Babicz doprowadzają do wyniku 25:22.
Świetnie w bramce spisywał się również doświadczony Adam Wolański, który przegrywał wprawdzie pojedynki z najlepszym wśród gości Michałem Bartczakiem, ale pozostałych zawodników zatrzymywał z nadspodziewaną łatwością. Interwencje popularnego "Wolaka" śnić się będą po nocach szczególnie Mateuszowi Kopycińskiemu, który miał multum okazji w decydujących fragmentach, ale wykorzystał tylko jedną.
W 52. minucie przy wyniku 28:25 o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami poprosił trener Tłuczyński. Jego porady na nic się jednak zdały i to mielczanie trafiali kolejno do bramki Warmii potwierdzając swoją dominację i wygrywając ostatecznie pięcioma trafieniami.
Na szczególne słowa pochwały zasługuje po stronie beniaminka duet Adamów - Babicz i Wolański. Pierwszy okazał się prawdziwym liderem w ataku, zaś drugi zamurował byłym kolegom z Warmii dostęp do bramki. Trzeba jednak przyznać, że olsztynianom towarzyszył spory pech. Mnóstwo rzutów gości zatrzymywało się bowiem na poprzeczce i słupkach bramki Stali. Z drugiej jednak strony sam Michał Bartczak to zdecydowanie za mało jak na zespół chcący bić się o medale.
BRW Stal Mielec - Warmia-Anders Group-Społem Olsztyn 34:29 (16:15)
Stal: Wolański, Lipka - Wilk 3, Albin 3 (3/4k), Janyst 2, Sobut 5, Szpera 7 (0/1k), Babicz 8, Kubisztal, Gawęcki, Basiak 5, Krzysztofik 1.
Trener: Ryszard Skutnik
Kary: 4 min.
Warmia: Sokołowski, Boniecki - Ćwikliński 2 (1/2 k), Moszczyński 3, Jankowski 1, Gujski, Garbacewicz 1, Kopyciński 1, Bartczak 11 (2/3k), Rumniak, Nowak 1, Krawczyk 5, Malewski 3.
Trener: Zbigniew Tłuczyński
Kary: 12 min.
Stan rywalizacji: 1-0 dla Stali