MMTS sprowadzony na ziemię - relacja z meczu Orlen Wisła Płock - MMTS Kwidzyn

- Uważam, że jesteśmy równorzędnym rywalem dla płocczan - mówił przed meczem trener MMTS-u Kwidzyn, Zbigniew Markuszewski, jednak w pierwszym spotkaniu półfinałowym jego podopieczni nie potrafili potwierdzić tego na parkiecie Orlen Areny. W efekcie Nafciarze po bardzo jednostronnym widowisku zwyciężyli 30:19.

Jeszcze przed rozpoczęciem piątkowego spotkania miejscowi kibice postanowili przedstawić swoje stanowisko w sprawie decyzji Związku Piłki Ręcznej w Polsce dotyczącej powtórzenia meczu pomiędzy Stalą Mielec i Warmią Olsztyn. "Stop układom w polskim związku" - to zdanie, które dało się słyszeć z sektora zajmowanego przez najzagorzalszych kibiców naftowego klubu.

Wynik spotkania otworzył Arkadiusz Miszka, lecz chwilę potem do wyrównania doprowadził wypożyczony z Vive Targów Kielce skrzydłowy Damian Kostrzewa. Kolejne trafienie padło łupem płocczan, a konkretnie Piotra Chrapkowskiego, na co rywale już w kolejnej akcji odpowiedzieli celnym rzutem Roberta Orzechowskiego, a po serii błędów technicznych i zmarnowanych okazji ze strony obu ekip na prowadzenie przyjezdnych wyprowadził Michał Waszkiewicz (3:2 w 8 minucie). W ciągu kolejnych 4 minut bramki zdobywali już tylko płocczanie, a niewątpliwą ozdobą było trafienie Miszki, który skierował piłę do siatki niemal z zerowego kąta dając tym samym swojemu zespołowi prowadzenie 5:3.

MMTS zdołał zmniejszyć straty do jednej bramki, po celnym rzucie Michała Waszkiewicza z linii 7 metrów, lecz kolejne dwa oczka padły łupem podopiecznych Larsa Walthera. Od tego momentu Orlen Wisła Płock kontrolowała spotkanie utrzymując stale 3-4 bramki przewagi. Głównymi aktorami tej części gry byli niewątpliwie sędziowie, którzy raz po raz swoimi decyzjami wywoływali niezadowolenie ze strony zawodników i kibiców. - Moim zdaniem nie powinno się komentować decyzji sędziów, a sporne sytuacje warto obejrzeć w telewizji, gdyż tam widać dużo więcej - przyznał już po zakończeniu spotkania Robert Orzechowski

Ostatecznie zespoły schodziły do swoich szatni przy stanie 13:9 dla gospodarzy, którzy wyraźnie górowali nad rywalami w większości elementów piłkarskiego rzemiosła, lecz chyba nikt nie przypuszczał, że emocje w tym spotkaniu właściwie już się zakończyły.

W pierwszych minutach drugiej partii Nafciarze zmietli niemal rywali z parkietu, a świadczy o tym chociażby fakt, że swoją pierwszą bramkę w tej części gry kwidzynianie zdobyli w… 38 minucie, podczas gdy płocczanie zdążyli już pięciokrotnie pokonać Sebastiana Suchowicza. Wtedy już poza grą znajdował się filar defensywy Wisły Zbigniew Kwiatkowski, który już w 37. minucie obejrzał trzecią dwuminutową karę, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Na kolejne trafienie przyjezdni musieli czekać 4 minuty, lecz gdy Antoni Łangowski zdobył 11 bramkę dla swojej drużyny, ich rywale mieli już na swoim koncie 21 trafień i wiadome było, że zwycięzca może być tylko jeden… Nic więc dziwnego, że trener Zbigniew Markuszewski zdecydował się na wprowadzenie zmienników, by dać więcej czasu na regenerację swoim podstawowym graczom, którzy już kilkadziesiąt godzin po zakończeniu piątkowego meczu będą musieli stanąć ponownie do walki z dysponującymi dużo dłuższą ławką wiślakami.

W końcowych minutach spotkania doskonale prezentował się duet Samdahl-Kuzelev, który raz po raz ośmieszał obronę przeciwników, a efektem tego było aż 9 trafień Rosjanina. Ostatecznie Orlen Wisła Płock pokonała MMTS Kwidzyn 30:19, a ostatnią bramkę na kilka sekund przed końcem zdobył Piotr Chrapkowski, który z dużej odległości skierował piłkę wprost w okienko bramki strzeżonej przez Miłosza Jedowskiego.

- Wisła zagrała słabo, a my byliśmy jeszcze gorsi. Wstyd mi za mój zespół, bo zagraliśmy gorzej niż juniorzy - przyznał po meczu Zbigniew Markuszewski i nie można z nim polemizować, gdyż jego podopieczni nie mieli absolutnie żadnego pomysłu na grę. Euforię po wysokim zwycięstwie starał się jednak ostudzić Zbigniew Kwiatkowski: - Dzisiaj to dzisiaj, jutro wyjdziemy na parkiet i zaczniemy od zera…

Orlen Wisła Płock - MMTS Kwidzyn 30:19 (13:9)

Orlen Wisła: Seier, Dudek - Backstrom, Miszka 5 (1/2 k), Wiśniewski 1, Kwiatkowski, Kuzelev 9 (3/3 k), Chrapkowski 7, Samdahl 1, Kuptel, Kavas 2, Dobelsek 4, Twardo 1, Paczkowski.

MMTS: Suchowicz, Jedowski - Rombel, Seroka 1, Pacześny 2, Peret, Krieger 3, Orzechowski 3 (1), Adamuszek 2, Rosiak, Łangowski 3, Waszkiewicz 3 (1/2 k), Kostrzewa 2.

Kary:

Orlen Wisła - 14 minut (Kwiatkowski 3 - czerwona kartka w 36 minucie, Wiśniewski, Samdahl, Kavas, Dobelsek)

MMTS - 6 minut (Adamuszek, Kostrzewa, Seroka)

Widzów: 2500.

Źródło artykułu: