Michał Jurecki: Kluczem do zwycięstwa była obrona

Rozgrywający Vive Targów Kielce - Michał Jurecki przekonany jest, że w kolejnych odsłonach batalii o złoty medal mistrzostw Polski obrońca tytułu zaprezentuje pełnię swoich możliwości i potwierdzi swoją supremację.

Dla obrońców mistrzowskiego tytuły pierwszy finałowy mecz był ciężką przeprawą. Ambitnie grający płocczanie wysoko zawiesili poprzeczkę kielczanom. Przez 60 minut toczyła się niezwykle wyrównana walka o każdy centymetr parkietu. - Był to trudny mecz. Spotkanie nie układało się po naszej myśli, przez większość meczu graliśmy inaczej niż ustaliliśmy z trenerem - powiedział po spotkaniu Michał Jurecki.

Jak przystało na mistrza Polski - kielczanie w końcówce spotkania zachowali zimną krew i zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. - W ostatnich 10 minutach spotkania nasza gra w końcu zaczęła się układać, wyglądać tak, jak zakładaliśmy przed meczem. To spowodowało, że odskoczyliśmy rywalom na kilka bramek. Gdybyśmy przez całe spotkanie zagrali tak, jak potrafimy, zwycięstwo byłoby pewne - podkreślił rozgrywający Vive Targów Kielce.

Szczypiorniści z Płocka bardzo utrudniali życie Michałowi Jureckiemu. Zawodnik, który wciąż odczuwa skutki poważnej kontuzji mocno ścierał się z twardą obroną Nafciarzy. Reprezentant Polski mecz zakończył z dorobkiem trzech bramek. - Nie lubię oceniać sam siebie. Na pewno widać w mojej grze jeszcze braki. Ze zdrowiem wciąż jeszcze nie wszystko jest w porządku, potrzebne będzie prześwietlenie barku - powiedział Michał Jurecki.

Rozgrywający Vive Targów Kielce podkreślił również udział w zwycięstwie bramkarza Marcusa Cleverly'go oraz kieleckiej defensywy. Duński golkiper zanotował 40 proc. skuteczność, obronił m.in. trzy rzuty karne. Jego dobra postawa w końcówce meczu przyczyniła się do zwycięstwa kielczan. - Marcus bronił świetnie, pokazał wielką klasę. Na pewno jest to też zasługa dobrej obrony. Przeciwnicy musieli szukać rzutów z trudnych pozycji, wtedy bramkarzowi jest dużo łatwiej - dodał reprezentant Polski.

Źródło artykułu: