Początkowe minuty spotkania były imponujące w wykonaniu Gwardii Opole. Gospodarze grali szybki, a przede wszystkim skuteczny handball i po pięciu minutach na tablicy wyników było 4:1 na korzyść pierwszoligowca. Nielba otrząsnęła się z tego mocnego akcentu opolan, a na parkiecie toczyła się rywalizacja "bramka za bramkę". Warto dodać, że faworyzowana Nielba dopiero w 21 minucie meczu po raz pierwszy wyszyła na prowadzenie! Po pierwszej części gry skromne prowadzenie "żółto-czarnych" - 13:12.
Po zmianie stron ambitnie grająca Gwardia nie odpuszczała, a dzięki świetnej dyspozycji prawoskrzydłowego Wojciecha Knopa dotrzymywała kroku Nielbie. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do 50 minuty meczu - 22:22. Ostatnie dziesięć minut meczu to jednak świetna gra Nielby w obronie. Przyjezdni ten fragment meczu wygrali aż 7:2, co w końcowym rozrachunku dało im zwycięstwo 29:24. Podopieczni Pawła Galusa mogli zwyciężyć znacznie wyżej, gdyby zawodnicy z pola wykorzystali w pełni bardzo dobrą postawę w bramce Adriana Konczewskiego. Szkoda tylko, że do poziomu meczu nie dostosowali się sędziowie Marek Majka i Grzegorz Wojtyczka. Ich sędziowanie lekko mówiąc do najlepszych nie należało.
Nielba Wągrowiec zwycięstwem w Opolu zrobiła znaczny krok w kierunku utrzymania się w elicie. Rewanż w Wągrowcu wydaje się być formalnością, zważywszy na fakt, iż wągrowiecką twierdzę w tym sezonie zdobyły ledwie trzy drużyny: Reflex Miedź Legnica, Orlen Wisła Płock i Vive Targi Kielce.
Gwardia Opole - Nielba Wągrowiec 24:29 (12:13)
Najwięcej bramek: dla Gwardii - Wojciech Knop 8, Przemysław Zadura 5 (2/2), Michał Piech 5 (2/2); dla Nielby - Dawid Przysiek 6 (4/4), Alosza Szyczkow, Przemysław Krajewski - obaj po 6.
Kary:
Gwardia Opole: 12 minut
Nielba Wągrowiec: 14 minut