O krok od mistrzostwa - relacja z meczu Orlen Wisła Płock - Vive Targi Kielce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W trzecim spotkaniu finałowym PGNiG Superligi mężczyzn Orlen Wisła Płock pokonała we własnej hali Vive Targi Kielce 32:25 i w rywalizacji do trzech zwycięstw objęła prowadzenie 2:1. Oznacza to, że do upragnionych złotych medali Nafciarzom brakuje już tylko jednego zwycięstwa.

Sobotnie spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, a wynik meczu otworzył rzutem ze skrzydła kapitan niebiesko-biało-niebieskich Adam Wiśniewski. Kilka chwil potem niesieni oszałamiającym dopingiem swoich fanów płocczanie prowadzili już 4:1, lecz ich rywale nie zamierzali odpuszczać i w 10 minucie ligowego klasyku do wyrównania doprowadził Mateusz Jachlewski (5:5), a chwilę potem na pierwsze tego dnia prowadzenie swój zespół wyprowadził reprezentacyjny playmaker Tomasz Rosiński.

Od tego momentu minimalną przewagę utrzymywali podopieczni charyzmatycznego trenera Bogdana Wenty, którzy po kontrataku skutecznie wykończonym przez Patryka Kuchczyńskiego prowadzili w 22 minucie 11:9. Kilkanaście sekund później po nieskutecznym rzucie Luki Dobelseka o czas poprosił… szkoleniowiec gości. Rady byłego szkoleniowca Magdeburga okazały się niezwykle cenne, a jego podopieczni utrzymali kilku bramkowe prowadzenie nad Wiślakami do końca pierwszej partii. Ostatecznie po syrenie kończącej tę część pojedynku pomiędzy gigantami z Płocka i Kielc, wciąż panujący mistrzowie Polski schodzili do szatni prowadząc 17:15, lecz pewne było, że w drugiej odsłonie meczu emocji nie zabraknie…

Już od pierwszego gwizdka wznawiającego "Świętą Wojnę" między słupkami Orlen Wisły szaleć zaczął Marcin Wichary. Były reprezentant Polski, który nie znajduje obecnie uznania w oczach selekcjonera, raz po raz skutecznie interweniował po rzutach rywali, dając tym samym swoim kolegom impuls do odrabiania strat. Gospodarze po bramkach Piotra Chrapkowskiego i Vegarda Samdahla doprowadzili do wyrównania (17:17), a kilka minut później wychowanek naftowego klubu Adam Twardo wyprowadził swój zespół na prowadzenie (19:18 w 40 minucie).

W ostatnich 20 minutach na parkiecie rządziła i dzieliła już tylko jedna drużyna - Orlen Wisła Płock. Miejscowi z każdą minutą powiększali swoją przewagę nad faworyzowanym rywalem, przybliżając się tym samym do "odczarowania" Orlen Areny, w której jeszcze z kielczanami nie wygrali. Jednak jak mówi stare porzekadło - do trzech razy sztuka, tak więc w trzecim spotkaniu obu ekip w płockim obiekcie niebiesko-biało-niebiescy przełamali złą passę i odnieśli zwycięstwo 32:25, które znacznie przybliżyło ich do upragnionych złotych medali.

Jednak droga do mistrzostwa jest jeszcze daleka, gdyż grający z nożem na gardle żółto-biało-niebiescy będą chcieli za wszelką cenę zwyciężyć w niedzielnym spotkaniu, by przenieść finałową rywalizacją na swój teren.

- Jesteśmy monolitem! - mówił przed meczem II trener Orlen Wisły Krzysztof Kisiel i jak widać, właśnie gra zespołowa i współpraca, połączona z wysoką dyspozycją bramkarza, jest receptą na pokonanie kieleckich gwiazd. Czy zatem Nafciarze pójdą za ciosem i już w niedzielę poznamy nowego Mistrza Polski? O tym przekonamy się już niedługo...

Orlen Wisła Płock - Vive Targi Kielce 32:25 (15:17)

Orlen Wisła: Seier, Wichary - Miszka 2, Wiśniewski 4, Kwiatkowski, Kuzelev 6, Chrapkowski 3, Samdahl 8 (4/4k), Kuptel, Kavas 2, Dobelsek 3, Zołoteńko 1, Twardo 3

Vive Targi: Cleverly, Kotliński - Kuchczyński 4, Jachlewski 2, Nat (0/1k), Grabarczyk, Stojković 8 (4/4k), Żółtak, Jurecki 1, Zaremba, Jurasik, Rosiński 8, Zorman 2

Kary:

Orlen Wisła - 10 minut (Kwiatkowski, Twardo po 2, Miszka)

Vive Targi - 10 minut (Żółtak 2, Zaremba, Zorman, Stojković)

Widzów: ok. 5300

Źródło artykułu:
Komentarze (0)