Vive Targi Kielce tracą sponsorów

Nie milkną echa sensacyjnej porażki Vive Targów Kielce w wielkim finale mistrzostw Polski piłkarzy ręcznych. W zespole prowadzonym przez Bogdana Wentę doszło do sporej rewolucji kadrowej. Zmianom ulegną również sponsorzy kieleckiego klubu, których spora część jest zawiedziona ostatecznym rozstrzygnięciem sezonu 2010/11.

Brak złotego medalu ekipę Bogdana Wenty sporo kosztuje zarówno sportowo, jak i finansowo. Jeszcze w połowie niedawno zakończonego sezonu, pewni swego kieleccy działacze zakontraktowali na nowe rozgrywki trzech zawodników: Sławomira Szmala, Grzegorza Tkaczyka (obaj Rhein-Neckar Löwen) i Denisa Bunticia (Reale Ademar León), a nie tak dawno trzyletni kontrakt z Vive podpisał również Bartłomiej Tomczak (Zagłębie Lubin). Nieoczekiwanie, lecz w pełni zasłużenie najlepszą drużyną w Polsce została jednak Orlen Wisła Płock i to ona wystąpi w kwalifikacjach do elitarnej Ligi Mistrzów.

- Nie ukrywam, że nasi sponsorzy, podobnie jak i ja są rozczarowani. Na pewno kilka firm odejdzie, ale mam nadzieję, że lawiny nie będzie - mówi na łamach Dziennika Metro Bertus Servaas, prezes Vive Targi Kielce.

Zewsząd słychać głosy, że wszystkiemu winien jest Bogdan Wenta. Zdaniem wielu osób trener VTK i selekcjoner polskiej reprezentacji jest po prostu "wypalony" i to on powinien ponieść największe konsekwencje za przegrany finał MP. Sternik wicemistrzów Polski ma jednak odmienne zdanie.

- Jeśli znajdziemy z nim wspólny język, przeprowadzimy szczerą, otwartą rozmowę i znajdziemy sposób na wyeliminowanie błędów, to mamy przed sobą nowy start - uważa Servaas. - Do końca tygodnia zdecydujemy, czy trener Bogdan Wenta zostanie na stanowisku - dodaje Holender.

Ostatnią deską ratunku dla wicemistrzów Polski na występy w Champions League jest szansa otrzymania gry od Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej (EHF) w turnieju o tzw. "dziką kartę". O to nie będzie jednak łatwo, bowiem na dzień dzisiejszy wstępnie wystąpią w nim Rhein-Neckar Löwen i Fraikin BM Granollers, a o pozostałe dwie lokaty oprócz Vive walczą jeszcze trzy drużyny.

Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie 18 czerwca podczas kongresu EHF. Jeżeli kielczanie otrzymaliby szansę gry o "dziką kartę" i wygrali cały turniej, wówczas upragniona Liga Mistrzów stała by się faktem i większość część finansowych strat udało by się zrekompensować. Co więcej - z pewnością łatwiej byłoby pozyskać kolejnych sponsorów.

Czy kielczanom w przyszłym sezonie będzie dane rywalizować z najlepszymi drużynami na Starym Kontynencie?

Komentarze (0)