- Po latach spędzonych na europejskich parkietach mogę powiedzieć jedno - w Lidze Mistrzów nie ma łatwych meczów. Jeśli ktoś myśli, że jakieś spotkanie wygramy na stojąco, to takie myślenie nie doprowadzi do żadnego sukcesu. Nawet HSV Hamburg, który jest zdecydowanym faworytem naszej grupy, może mieć problemy. To jest już urok tych rozgrywek - mówi portalowi SportoweFakty.pl Nikola Eklemović. - Grałem z Veszprem wiele lat przeciwko różnym drużynom i rzadko zwycięstwa przychodziły mam łatwo. To właśnie różni te rozgrywki od ligowych. Tutaj nikt się nie poddaje i każdy stara się walczyć do końca .
Popularny Nico przez wiele lat był mózgiem jednej z najlepszych drużyn w Europie MKB Veszprem, z którym regularnie docierał przynajmniej do ćwierćfinałów tych elitarnych rozgrywek. W Lidze Mistrzów zdobył ponad dwieście bramek. Mimo wielkich zasług dla mistrza Węgier 33-letni rozgrywający nie rozstał się z klubem w najlepszych okolicznościach. - Pod koniec sezonu stosunki między mną a klubem bardzo się zaogniły. Nie chciałem wcześniej wspominać o tym w prasie, ale działacze dali mi jasno do zrozumienia, że skoro podpisałem kontrakt w Wisłą, to nie jestem już potrzebny - zwierza się Eklemović, który też zniknął z drużyny narodowej. - Z reprezentacją sprawa jest prosta. Sam zrezygnowałem z gry, chyba że drużyna awansuje na igrzyska olimpijskie. W tej chwili jest to jedyny powód, dla którego mogę wrócić do kadry.
Teraz Węgier przygotowuje się do przenosin do Płocka. - Ostatnie dni spędzam głównie w trasie. Mieszkałem w Veszprem osiem lat. Mam tutaj wielu przyjaciół i wiele spraw do załatwienia związanych także z przeprowadzką do Polski. Staram się odwiedzić rodzinę, znaleźć czas na wizytę u znajomych. Ale trzynastego lipca, podobnie jak niektórzy moi nowi koledzy przylatuję do Płocka. Klub zapewnił mi profesjonalną pomoc, także o nic nie muszę się martwić - kończy Nico.