Marek Motyczyński: Cel minimum to awans do najlepszej ósemki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W poniedziałkowe popołudnie na pierwszych po letnich urlopach zajęciach spotkali się piłkarze ręczni Reflex Miedzi Legnica. Poprowadził je nowy trener Marek Motyczyński.

Na pierwszym treningu zabrakło Adama Skrabani, Władymira Chuziejewa oraz przechodzącego rehabilitację po operacji stawu skokowego Bogumiła Buchwalda. Pierwsi dwaj zawodnicy przebywają jeszcze na urlopach, ale do drużyny dołączą jeszcze w tym tygodniu. Nie zabrakło za to nowych nabytków: Aleksandra Kokoszki, Pawła Wity, Łukasza Jarowicza, Wojciecha Czuwary i Bartłomieja Koprowskiego.

Zawodnicy najpierw zapoznali się z nowym szkoleniowcem - Markiem Motyczyńskim, który następnie zarządził im rozgrzewkę, a następnie pięciokilometrowy bieg. - Przebiec pięć kilometrów po miesięcznych wakacjach wcale nie jest tak łatwo. Na szczęście trochę się na urlopie ruszałem, żeby nie stracić całkowicie formy - śmiał się Grzegorz Garbacz, który nie miał większych problemów z pokonaniem dystansu.

- Po nieudanej przygodzie w Puławach nie myślałem, że tak szybko wrócę do Polski, by podjąć w niej pracę. Otrzymałem jednak ciekawą propozycję od działaczy Miedzi i postanowiłem z niej skorzystać. Zdaję sobie sprawę z tego, że czeka mnie trudne zadanie. Praca w polskiej lidze nie jest łatwa, bo poza Vive i Wisłą, reszta zespołów prezentuje zbliżony poziom i każdy z każdym może wygrać - mówi trener Marek Motyczyński, który w niedzielę przyjechał do Legnicy, a już w poniedziałek spotka się ze swoimi podopiecznymi na pierwszym treningu.

Nowy szkoleniowiec przyznaje, że nie ma głębszej wiedzy na temat swojego nowego zespołu. - Widziałem na płytach trzy mecze Miedzi z poprzedniego sezonu. Kilku zawodników znam jednak dobrze, bo grali przeciwko prowadzonym przeze mnie Azotom Puławy. Wiem, że z wynikami było różnie, ale Miedź w większości spotkań toczyła wyrównaną walkę z rywalami. Przede wszystkim jednak stać ją było na pokonanie Mielca i Wągrowca. A więc drużyny grające bardzo szybki handball. Chcę, żeby moja Miedź grała właśnie szybko, twardo w obronie i wyprowadzała skuteczne kontry. Nad tym właśnie będziemy pracować przez najbliższe dwa miesiące - mówi Motyczyński.

Nowy szkoleniowiec Miedzi przyznaje, że nie miał wielkiego wpływu na letnie transfery. - Konsultowane były ze mną telefonicznie, ale osobiście nie widziałem tych zawodników. Zdaję się jednak na doświadczenie dyrektora Tomasza Górecznego. Zespół został poważnie wzmocniony przed rokiem. I właśnie na tych zawodnikach będę opierał grę. Jednocześnie musimy wprowadzać do drużyny młodzież. Wiem, że w poprzednim sezonie Miedź mecze rozgrywała czasem 8-9 zawodnikami. Tak nie można. Sezon jest długi i wyczerpujący.

Pierwszy tydzień przygotowań szczypiorniści Reflex Miedzi spędzą na obiektach przy ul. Wierzyńskiego. 11 lipca wyjadą na tygodniowe zgrupowanie do Myślenic. Po powrocie legniczanie rozpoczną cykl spotkań kontrolnych. Aktualnie działacze dopinają sparingi z Zagłębiem Lubin, Chrobrym Głogów i NMC Powenem Zabrze oraz udział w dwóch turniejach.

53-letni Marek Motyczyński jako zawodnik grał w reprezentacji Polski, ale karierę musiał zakończyć z powodów zdrowotnych. Potem był trenerem młodzieżowej reprezentacji Polski. Pracował także w Wiśle Płock (1989-1992) z którą wywalczył trzy medale mistrzostw kraju oraz Puchar Polski. Kilkanaście lat temu wyjechał do Francji. Nad Sekwaną z powodzeniem pracował zarówno z męskimi (HB Villemomble), jak i żeńskimi drużynami. W 2009 roku Motyczyński wrócił do kraju i objął Azoty Puławy. Sześć miesięcy później nieoczekiwanie został z tego klubu zwolniony.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)