- Decyzja o wypożyczeniu do MMTS-u nie była ani narzucona przez Vive Targi Kielce, ani nie była to jedyna opcja w moim przypadku - przyznaje Kamil Sadowski, który formalnie w dalszym ciągu jest zawodnikiem wicemistrza Polski. - Na początku czerwca wybrałem się na rozmowę do Kielc, gdyż Nielba Wągrowiec nie prowadziła ze mną jakichkolwiek rozmów dotyczących dalszego pozostania w drużynie. Prezes Vive przedstawił mi trzy propozycje z Polski, później jeszcze uzyskałem ofertę zagraniczną - relacjonuje wychowanek KSSPR Końskie.
Sadowski wybrał ofertę z Kwidzyna, bo jak sam przyznaje, przekonała go postawa kwidzynian w minionym sezonie. - Miejsce w tabeli mówi samo za siebie. Zdecydowałem się na Kwidzyn, ponieważ jest to bardzo dobra drużyna, która ma w swoim składzie wielu wartościowych zawodników. Niezmiernie się cieszę, że będę reprezentował barwy tego klubu. Kamil Sadowski w poprzednich rozgrywkach grał krótko, lecz efektywnie. Błyskawicznie zaskarbił sobie sympatię i uznanie kibiców z Wągrowca. - Słyszałem wiele dobrego o kibicach MMTS-u, więc mam nadzieję, że w Kwidzynie przekonam kibiców do swojej osoby o wiele szybciej (śmiech).
25-letni szczypiornista na tę chwilę jest jedynym nominalnym prawym rozgrywającym w drużynie trenera Krzysztofa Kotwickiego. Wskutek odejścia Dzmitry Marhuna do Zabrza oraz rehabilitacji Roberta Orzechowskiego, Sadowski będzie póki co osamotniony na swojej pozycji. - Taka sytuacja na pewno nie dopinguje do walki o miejsce w składzie, ale mam nadzieję, że Robert szybko wróci na parkiet i będziemy mogli wzajemnie się uzupełniać. Ze swojej strony dołożę wszelkich starań, włożę ogromny wkład pracy, żeby jak najlepiej prezentować się w zespole z Kwidzyna - zapewnia Sadowski.
Był już Śląsk Wrocław, była Nielba Wągrowiec, teraz czas na MMTS Kwidzyn. Wypożyczenia z kieleckiego Vive to dla Sadowskiego chleb powszedni. - Wypożyczenia to dla mnie bardzo dobra sprawa. Nabrałem dużego doświadczenia, jeżeli chodzi o grę w ekstraklasie i mogę podnosić z sezonu na sezon swoje umiejętności. Będę się starał grać jak najlepiej, żeby w Kielcach tak szybko o mnie nie zapomnieli (śmiech).