Siłą Nielby będzie zespół, a nie indywidualni gracze - rozmowa z Pawłem Galusem, trenerem Nielby Wągrowiec

Utrzymując Nielbę w Superlidze Paweł Galus pozostał samodzielnym szkoleniowcem zespołu. Wągrowiecki trener przygotowuje obecnie nielbistów do trzeciego sezonu w ekstraklasie. Chce on postawić na zgrany kolektyw. Jego motto to: Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Piotr Werda: Pod koniec poprzedniego sezonu ligowego otrzymałeś szansę samodzielnego poprowadzenia zespołu. Byłeś zadowolony z efektów swojej pracy?

Paweł Galus: Jestem zadowolony z faktu, że zachowaliśmy ekstraklasę w Wągrowcu. Nie udało się jednak uzyskać bezpośredniego utrzymania. Zabrakło nam bardzo niewiele, aby wygrać rywalizację z Miedzią Legnica i zakończyć sezon na bezpiecznej, dziewiątej pozycji w tabeli. Musieliśmy niestety walczyć z pierwszoligową Gwardią Opole w barażach. Ostatecznie jednak zadanie postawione nam przez Zarząd Klubu zostało wypełnione.

W swoim pierwszym, historycznym sezonie w ekstraklasie Nielba nie raz sprawiła niespodziankę pokonując zdecydowanie wyżej notowane ekipy. Ostatecznie uzyskała wówczas awans do play-offów. Z kolei w minionym sezonie utrzymanie przyszło znacznie trudniej. Jakie były tego przyczyny?

- Bardzo często dzieje się tak, że beniaminek zalicza w swoim pierwszym sezonie świetne występy. Dowodem tego jest choćby rewelacja rozgrywek PGNIG Superligi 2010/2011, czyli Stal Mielec. Taką samą rewelacją była dwa lata temu Nielba. Niestety, w zeszłym sezonie spadło na nas wiele nieszczęśliwych zdarzeń. Pod koniec okresu przygotowawczego trenera Edwarda Kozińskiego dopadła choroba. Potem czerwoną kartkę oraz wykluczenie z kilku kolejnych spotkań otrzymał Alosza Szyczkow. Po pierwszej kolejce kontuzje złapali Michał Tórz oraz Łukasz Gierak, co na długo wyeliminowało ich z gry. Następnie ciężkich urazów nabawili się Kamil Sadowski i Bartosz Świerad. W dalszej części rozgrywek chwyciliśmy wreszcie wiatr w żagle. Wszystko wskazywało na to, że będziemy w play-offach. Kilka niespodziewanych wyników spotkań ligowych zepchnęło nas jednak do grupy spadkowej. Nie mieliśmy szczęścia, a w sporcie jest ono bardzo potrzebne.

Który z zawodników MKS-u uczynił twoim zdaniem największy postęp w grze?

- Bardzo rozwinął się Rafał Przybylski. Jest to młody zawodnik, który przybył do nas z gdańskiego SMS. Został on od razu wrzucony na głęboką wodę ekstraklasy. Prosto z wieku juniorskiego trafił do Nielby, czyli do drużyny z najwyższej klasy rozgrywek w Polsce. Kontuzja Kamila Sadowskiego zmusiła nas w pewnym momencie do tego, aby Rafał został samodzielnym zawodnikiem na prawym rozegraniu. Poprawił wówczas swoją grę we wszystkich elementach. Nabrał też odwagi oraz pewności siebie. Jednakże, aby zostać klasowym graczem, czeka go jeszcze wiele pracy.

Włodarze wągrowieckiego klubu w obecnym oknie transferowym nie dokonują spektakularnych transferów. Skupili się bardziej na utrzymaniu trzonu zespołu. Uważasz, że bez wzmocnień będziecie w stanie uzyskać awans do play-offów?

- To prawda. Z drobnymi korektami w składzie będziemy grali już kolejny sezon. Sądzę jednak, iż zaprocentuje na pewno zgranie zespołu. Jeśli ominą nas kontuzje, a przy tym będziemy mieli troszkę szczęścia, to stać nas na zakwalifikowanie się do play-offów.

Do grona zawodników dołączył Paweł Niewrzawa. Dlaczego właśnie zdecydowano się na zakup gracza na środek rozegrania? Na tej pozycji są przecież doświadczeni Dawid Przysiek oraz Bartosz Świerad?

- Paweł Niewrzawa został nam polecony przez trenerów Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku jako solidny, wyróżniający się i perspektywiczny gracz. Liczymy, że rozwinie się w Wągrowcu podobnie jak Rafał Przybylski. Mamy nadzieję, że w dużym stopniu pomoże nam w czekającym nas nowym sezonie ligowym.

Czy nowi zawodnicy zdążą zgrać się z resztą zespołu do inauguracji ligi?

- Sądzę, że tak. Po to mamy zaplanowany w sierpniu cykl kilkunastu sparingów, aby nowi gracze mieli czas potrzebny na wejście do drużyny.

Jakie umiejętności posiada Paweł Smoliński - jeden z nowych graczy Nielby?

- Paweł Smoliński jest wychowankiem naszego klubu. Po skończeniu Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku powrócił do Wągrowca. Wraz z Dariuszem Widzińskim będzie zastępować Aloszę Szyczkowa na prawym skrzydle. Obecnie za wcześnie, abym mógł cokolwiek powiedzieć na temat jego umiejętności. Miał kilka występów w reprezentacji Polski. W pierwszoligowym SMS Gdańsk był wyróżniającym się graczem. Zdobywał tam wiele bramek. Jest więc zawodnikiem wartościowym. Czy wejdzie w zespół i nam pomoże? Na razie jest zbyt wcześnie, by o tym powiedzieć. Sierpniowe sparingi w pewnym stopniu dadzą odpowiedź na to pytanie. Zdecydowanie liczymy na jego pomoc.

Znasz bardzo dobrze swój zespół. Co będzie jego atutem w kolejnym sezonie?

- Naszymi największymi zaletami będzie zgranie, wola walki oraz atmosfera panująca w zespole. Będziemy się starać, aby nie było żadnych konfliktów w drużynie. Nasze motto to: "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Siłą Nielby będzie zespół, a nie indywidualni gracze.

W przeciągu kilku lat piastowałeś funkcję drugiego trenera u Jacka Okpisza, Edwarda Kozińskiego, a ostatnio u Giennadija Kamielina. Czy twój sposób prowadzenia zespołu będzie podobny do któregoś z tych szkoleniowców?

- Pracowałem z każdym z wymienionych szkoleniowców. Od każdego z nich będę się starał wyciągnąć to, co moim zdaniem jest najlepsze i co przynosiło pozytywne rezultaty. Nie będę wzorował się tylko na jednym z nich. Jaki będzie tego efekt? Liga pokaże...

W poprzednim sezonie największą bolączką MKS-u były mecze na wyjazdach. Co trzeba zrobić, aby zdecydowanie poprawić ich skuteczność?

- W meczach wyjazdowych musimy zagrać zdecydowanie dojrzalej. Walcząc na obcym terenie trzeba zaprezentować spokojną piłkę i nie wdawać się w wymianę ciosów z gospodarzem. Nam tego wyraźnie zabrakło. Zdajemy sobie sprawę, iż ze spotkań rozgrywanych poza Wągrowcem trzeba wracać z punktami. Wierzę, że z nabytym doświadczeniem będziemy grać bardziej rozważnie.

Co może zagrozić Nielbie w utrzymaniu?

- Przeszkodzić może to, co zagrażało nam w zakończonym właśnie sezonie ligowym. Myślę więc tutaj przede wszystkim o nieoczekiwanych kontuzjach.

Jakie cele postawione są drużynie przez Zarząd klubu na kolejny sezon ligowy?

- Nie zostało to jeszcze określone. Z chwilą powołania nowego Zarządu zostaną nam postawione konkretne cele do osiągnięcia.

Oprócz funkcji trenera seniorów od wielu lat prowadzisz grupy młodzieżowe. Czy widzisz jakichś zawodników, którzy mogą w przyszłości godnie zastąpić Bartosza Witkowskiego, Łukasza Gieraka czy też Dawida Przysieka?

- Czterech zawodników, którzy grają jeszcze w juniorach, trenuje już regularnie z seniorami. Są to: Bartosz Biniewski, Dariusz Widziński, Dawid Pietrzkiewicz oraz Norbert Witkowski. Mają oni spore szanse, aby w przyszłości występować regularnie w Superlidze. Nie oznacza to jednak, że oprócz tej czwórki nie ma graczy perspektywicznych w grupach młodzieżowych. Każdy ma szansę trafić do seniorów.

Na inaugurację kolejnego sezonu ligowego Nielba udaje się do Ciechanowa. Czy Jurand może być niewygodnym rywalem?

- W Ciechanowie na pewno czeka nas zacięty mecz. Drużyna Juranda jest nam jednak nieznana. Sądzę, że pokaże ambitną, waleczną piłkę. Wiadomo, że w swoim pierwszym meczu w Superlidze będzie chciała pokazać się przed własną publicznością z jak najlepszej strony. Pod żadnym pozorem nie wolno jej lekceważyć. Podczas sierpniowego turnieju w Kwidzynie zmierzymy się z ciechanowskim beniaminkiem w spotkaniu sparingowym. Dzięki temu będziemy mieli już jakiś obraz jego gry.

Komentarze (0)