23 lipca zabrzanie zakończyli niespełna tygodniowy obóz na własnych obiektach. Nie należał on do łatwych, mimo to zawodnicy docenili jego wartość. - Nie da się ukryć, że było ciężko. Każdego dnia odbywały się trzy treningi. Wcześnie rano pobudka i bieganie, potem raz zajęcia na hali, raz na siłowni, wieczorem około trzygodzinny trening. Dostaliśmy w kość, ale mam nadzieję, że to zaprocentuje - opowiadał bramkarz NMC Powen, Sebastian Kicki.
Po krótkim odpoczynku podopiecznych Bogdana Zajączkowskiego czekał pierwszy sprawdzian. W środę rozegrali dwumecz z gośćmi z Czech. - To było dla nas pierwsze granie podczas tych przygotowań, pierwsze starcie z przeciwnikiem, bo dotąd graliśmy tylko między sobą. Myślę, że wyglądało to nieźle jak na pierwsze sparingi. Z resztą wynik, zwłaszcza porannego meczu wskazuje, że jednak trenowaliśmy dość porządnie - analizował golkiper.
Pierwszy mecz przebiegał pod dyktando gospodarzy. Goście nie mogli zaistnieć na parkiecie. - Myślę, że SKP Frydek-Mistek to odpowiedni sparingpartner jak na pierwsze granie. Gdybyśmy zmierzyli się już na samym początku z bardzo silnym rywalem mogłoby to nie wyglądać dobrze. A tak weszliśmy w tok sparingowy. Sądzę jednak, że w popołudniowym meczu będzie nam już ciężej - mówił Kicki. Bramkarz nie pomylił się w swojej ocenie, popołudniowy mecz zabrzanie przegrali 27:28.
Całe przygotowania podporządkowane są jednemu oczywistemu celowi. - Nie mówimy w szatni na razie o celach. Ale każdy zdaje sobie sprawę, że spadek nie wchodzi teraz w rachubę. Nie chcemy popełnić tego samego błędu co dwa sezony temu. Tym razem musimy się utrzymać - wyjawia "Kicek".
Realizacji wspomnianego celu ma pomóc duża rywalizacja na niemal każdej pozycji w drużynie. - Rywalizacja jest duża to prawda. Na każdej pozycji jest po kilku równorzędnych graczy. Wpływa to bardzo pozytywnie na zespół, bo motywuje każdego zawodnika do trenowania na maksimum możliwości i do walki o wejście do składu - wyjaśnia zabrzański bramkarz.
Sam zawodnik rywalizację o miejsce w bramce ma nieco utrudnioną. W kwietniu przeszedł zabieg artroskopii i wciąż odczuwa skutki kontuzji. Mimo bólu jest jednak nastawiony optymistycznie i gotów do podjęcia walki. - Nie jest już najgorzej. Podczas obozu jeszcze trochę dokuczała stara kontuzja. Ale wszystko się powoli stabilizuje i myślę, że będzie coraz lepiej - kończy szczypiornista.