Michał Szolc: Martwi deficyt na prawej stronie

Piłkarze ręczni NMC Powen Zabrze zakończyli już trzeci tydzień przygotowań do sezonu 2011/2012 PGNiG Superligi. Utytułowany trener Bogdan Zajączkowski, pod którego wodzą trenują teraz zabrzanie, nikomu nie daje taryfy ulgowej. Mimo ciężkich zajęć treningowych zawodnicy nie narzekają i wierzą, że włożony w przygotowania wysiłek zaowocuje dobrymi wynikami w nadchodzących rozgrywkach.

Już pierwsze tygodnie treningów narzuciły graczom NMC Powen intensywne tempo. Zwłaszcza podczas obozu zawodnicy na brak wysiłku narzekać nie mogli. - Podczas obozu obciążenia były dość duże, także pojawiło się kilka drobnych urazów. Na szczęście to nic poważnego. Darek Mogielnicki narzekał trochę na ból nodze, podobnie jak Dominik Droździk, ale w sparingach z SKP Frydek-Mistek obaj już grali. Myślę, że wszystko będzie w porządku - opowiada doświadczony rozgrywający NMC Powen, Michał Szolc.

Przez cały okres urlopowy wielką niewiadomą było, kto poprowadzi drużynę w PGNiG Superlidze. Nowym szkoleniowcem został utytułowany, związany z Orlen Wisłą Płock i reprezentacją Polski, Bogdan Zajączkowski. - Bogdan Zajączkowski to trener z "innej półki". I absolutnie nie chcę obrażać jego poprzedników, bo każdy szkoleniowiec ma swój unikalny warsztat. Mówiąc, że jest to trener z "innej półki" mam na myśli jego duże doświadczenie reprezentacyjne i na arenie międzynarodowej - stwierdza rozgrywający - Inaczej wyglądają teraz treningi i inne są też obciążenia. Nasz nowy szkoleniowiec przyzwyczajony jest do prowadzenia zespołów składających się z zawodników innego pokroju niż my. Na razie trudno oceniać naszą współpracę. Ale chcielibyśmy bardzo, żeby przyniosła ona efekty w PGNiG SuperLidze, bo włożyliśmy dużo wysiłku w awans i te trzy tygodnie przygotowań do sezonu. Wiadomo, że wszystko zweryfikuje boisko. Jeśli będzie na nim dobrze to znaczy, że treningi były bez zarzutu - wyjaśnia.

Przed sezonem 2011/2012 zabrzański klub poczynił wzmocnienia. Sytuacja kadrowa nie jest jednak idealna. - Martwi deficyt na prawej stronie w zestawieniu z tym co miało być. Dima ma spory problem z barkiem i do treningów na pełnych obrotach wróci dopiero pod koniec sierpnia. Miał dojść do nas leworęczny zawodnik z Czech, Daniel Hojnik. Okazało się, że ma poważny uraz kolana i raczej do nas nie trafi. Chyba, że pod koniec roku - martwi się Szolc. - Mamy za to mocną lewą stronę, kilku wysokich zawodników. Skrzydła mieliśmy dobre, duża rywalizacja jest na kole. Transfer Piotra Nera podniósł poziom rywalizacji w bramce. Musimy tylko połatać braki na prawym rozegraniu i powinno być dobrze - uzupełnia.

Komentarze (0)