Naszym celem jest podium - rozmowa z Mirosławem Robakiem, trenerem AZS Politechniki Warszawskiej

Warszawscy kibice szczypiorniaka wciąż czekają na powrót stołecznej drużyny do najwyższej klasy rozgrywkowej. W poprzednim sezonie szansę gry o awans otrzymała Politechnika, Inżynierowie z udziału w barażach jednak zrezygnowali.

Kamil Kołsut: Jak prezentuje się plan przygotowań do nowego sezonu?

Mirosław Robak: Treningi zaczynamy w najbliższy poniedziałek na obiektach Agrykoli, gdzie pracujemy nad siłą i wytrzymałością. Później przechodzimy na halę i trenujemy na obiektach warszawskiego AWF-u, gdzie będziemy także grać w przyszłym sezonie.

Szykują się jakieś wyjazdy?

- Na pewno wybierzemy się na turniej do Końskich, będziemy także grać z SMS-em, staramy się pierwszy sparing umówić z Ostrołęką, która będzie dla nas przeciwnikiem troszeczkę łatwiejszym. Nie wiem, czy pojedziemy na mistrzostwa Polski, to zależy od władz uczelni. Myślę, że zagramy parę sparingów w obrębie naszego podwórka, z Uniwersytetem Warszawskim, Legnionowem... To wszystko jest obecnie w trakcie ustalania. Na dobrą sprawę każdy w tej chwili dopiero zaczyna robotę, zespoły są na różnych etapach i trzeba to wszystko spokojnie spasować.

Ma pan jakieś konkretne założenia treningowe na kilka najbliższych tygodni? Elementy gry, do których zamierzacie przyłożyć szczególną wagę?

- Kontra i atak pozycyjny to elementy, w których mamy największe możliwości i właśnie tutaj trzeba szukać rezerw i nowych rozwiązań. Jeśli chodzi o defensywę to jesteśmy zespołem, który w obronie spisuje się bardzo dobrze i nie traci zbyt wielu bramek, myślę więc, że trzeba zdecydowanie postawić na trening pod kątem postawy w ofensywie. Mamy bardzo duże możliwości grania w ataku pozycyjnym, co nam w poprzednim sezonie nie bardzo wychodziło, nie rzucaliśmy zbyt wielu bramek.

Będą zmiany kadrowe?

- Gramy w starym składzie. Nie będzie nikogo nowego, bo na razie nie ma takiej potrzeby.

Szczypiorniści Politechniki mieli w poprzednim sezonie sporo powodów do radości / fot. Marcin Selerski, AZS PW

Nie było tematu sprowadzenia kogoś z AWF-u, który spadł do drugiej ligi?

- Z tego co wiem, część zawodników stamtąd poszła grać do Uniwersystetu Warszawskiego, część do Legnionowa, a część została w klubie, bo mają zamiar walczyć w drugiej lidze. To jest ich decyzja, ja nikogo do zmiany barw klubowych nie namawiałem. Jeśli ktoś chce grać w Politechnice, to jest telefon, można zadzwonić i wówczas byśmy się dogadali. Osobiście nie stosuję metody wyciągania kogoś z innej drużyny, nigdy tego nie robiłem i robić nie zamierzam.

Na których zawodników będzie pan liczył jesienią najbardziej?

- Łatwo jest zauważyć, że żaden gracz Politechniki nie znalazł się w dwudziestce najlepszych strzelców ligi, natomiast zespół wylądował na trzeciej pozycji. To jest bardzo wyrównana drużyna i trudno tutaj wskazać jakiegoś zdecydowanego lidera. Mogę jednak powiedzieć o zawodnikach, na których będę opierał grę. Na pewno będą to Tomek Kasprzak, Tomek Bulej, Łukasz Lisicki, myślę, że również Arek Prokop. Mamy niezłą bramkę z Tomkiem Szałkuckim, także jest to dobry, wyrównany zespół.

Jakie są wasze cele na przyszły sezon?

- Na pewno będziemy grać o miejsca 1-3, tak jak w poprzednim roku. To jest zespół, który rozegrał cały miniony sezon, więc myślę, że jest to cel jak najbardziej do osiągnięcia. Muszę jednak przyznać, że najbliższy rok będzie znacznie trudniejszy od poprzedniego, bo kandydat do awansu jest zdecydowany i jest to Pogoń Szczecin. Poza tym w lidze są bardzo wyrównane zespoły, bo o ile w tamtym sezonie można było na przykład wskazać spadkowicza i mówiło się, że jedna czy druga drużyna ma kłopoty, to teraz nie widzę ekip, które by odstawały.

Jaki jest sens gry o najwyższe cele, skoro potem się z nich rezygnuje? W poprzednim sezonie Politechnika miała okazję gry w barażach o awans do PGNiG Superligi, a jednak z niej nie skorzystała.

- Oczywiście, że można było grać, ale to jest AZS i dla uczelni są inne, równie ważne cele. Istotne były dla nas Akademickie Mistrzostwa Polski, tam jest punktacja, sprawa dla Politechniki istotna, trzeba było więc coś wybrać. My w pierwszym roku gry na zapleczu Superligi nie zakładaliśmy awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej, a poszło jak poszło, bardzo dobrze. Trochę to nas i władze klubu zaskoczyło, bo cel był taki, by raczej osiągnąć coś w AMP-ach. Zajęliśmy tam czwarte miejsce, najlepszy wynik w historii Politechniki, z którego wszyscy są zadowoleni. Ligę zakończyliśmy na trzeciej lokacie, zdobyliśmy mistrzostwo Polski AZS-ów... To był naprawdę dobry sezon dla Politechniki.

Gracze Politechniki szans na grę w barażach nie otrzymali / fot. Anna Klepaczko, AZS PW

Mimo wszystko ta decyzja dla wielu była zaskoczeniem.

- Dla jednych to była niespodzianka, dla mnie akurat nie, bo troszeczkę inaczej sobie to wszystko planowaliśmy. Tak naprawdę wszyscy mają do nas pretensje, a nikt nie mówi o Pogoni Szczecin, która - moim zdaniem - personalnie była przygotowana do grania w ekstraklasie, a jednak zrezygnowała.

Rozumiem, że w przyszłym sezonie - jeśli drużyna zajmie jedną z dwóch czołowych lokat - podejmie walkę o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej?

- Decyzja klubu jest taka, że gramy o najwyższe cele. W związku z tym, jeżli będzie okazja grania o awans, to gramy o awans.

Analizował pan już terminarz pierwszej ligi?

- Tak i dla nas jest to niezły układ, bo zaczynamy z Wisłą Płock u siebie, a potem czekają nas derby z Uniwersytetem Warszawskim. Te dwie kolejki są bardzo ważne, bo ustawią ligę. Pierwsze mecze to jest podstawa, a później zobaczymy, jak się to wszystko będzie odbywało.

Wisła, Zepter, Wybrzeże, GSPR, Pogoń. Można powiedzieć, że zaczynacie sezon od starć z pięcioma - przynajmniej teoretycznie - najmocniejszymi drużynami w stawce.

- Wybrzeże póki co jest beniaminkiem, tak jak my byliśmy nim w poprzednim roku, a Gorzów wciąż liże rany po spadku. My się specjalnie nikogo w tej lidze nie boimy, zdecydowanych faworytów - poza Pogonią - nie widzę, stawka jest wyrównana i wszystko pozostaje otwarte.

Komentarze (0)