Żal było opuszczać Kwidzyn - rozmowa z Dimą Marhunem, rozgrywającym NMC Powen Zabrze

Ostatnie, dobre pod względem sportowym, sezony białoruski rozgrywający Dzmitry Marhun spędził w MMTS-ie Kwidzyn. Na początku roku jego poczynaniom na parkiecie przeszkodziła kontuzja. Po zakończeniu rozgrywek, przechodzący rehabilitację po zabiegu barku, gracz zdecydował się na zamianę barw klubowych. W sezonie 2011/2012 reprezentował będzie NMC Powen Zabrze.

Alicja Chrabańska: Spędziłeś w Kwidzynie sporo czasu, były to dość dobre dla Ciebie i całej drużyny sezony, nie było Ci żal opuszczać tego miejsca i zespołu?

Dzmitry Marhun: Oczywiście, że żal było mi opuszczać Kwidzyn. Przyzwyczaiłem się do tego miejsca, grałem w bardzo dobrym zespole. Moja rodzina też dobrze czuła się w tym mieście. Ale w życiu potrzebne są zmiany. Dlatego zdecydowałem się przyjechać do Zabrza i spróbować w NMC Powen.

Co wpłynęło na decyzję o rozstaniu z MMTS-em?

- Klub od jakiegoś czasu borykał się z problemami finansowymi, także nie zawsze było łatwo. Oprócz tego moja kontuzja i wszystko złożyło się tak, że opuściłem Kwidzyn.

Czego najbardziej brakuje Ci po opuszczeniu Kwidzyna?

- Wszystkiego!

Przeszedłeś z ekipy medalisty do beniaminka…

- Przeszedłem zabieg barku, także nie było wiele ofert. Mało kto chce kupować zawodnika, który przechodzi rehabilitację po operacji i nie jest jeszcze w pełni sprawny i gotów do gry. Zarządy klubów boją się tego.

Skoro wspominasz o kontuzji, jak teraz wygląda Twój stan zdrowia?

- Jest coraz lepiej. Rehabilitacja jeszcze się nie skończyła. Żebym był w pełni sprawny i trenował na 100 % potrzeba jeszcze trochę czasu. Myślę, że zacznę trenować na pełnych obrotach w okolicach startu rozgrywek ligowych.

Przechodzisz rehabilitację, ale treningów nie odpuszczasz…

- Mimo kontuzji staram się jak najwięcej trenować z chłopakami. Mogę przecież normalnie biegać, podawać. Wszystkie ćwiczenia, które wolno mi wykonywać, wykonuję na 100 proc. Starałem się też brać udział w obozie, który był ukierunkowany na ćwiczenia siłowe. Dopiero po obozie zaczęliśmy zajęcia obejmujące taktykę i technikę meczową.

Jak układa się współpraca z nowym szkoleniowcem?

- W swojej karierze pracowałem już z wieloma trenerami, jestem przyzwyczajony do zmian. Także nie ma żadnych problemów.

A jak ocenisz nowy skład NMC Powen?

- To jest bardzo ciekawa drużyna, pełna ambicji. Myślę, że powalczymy o to, żeby pozostać w PGNiG Superlidze. Ale należy pamiętać, że stawka w najwyższej klasie rozgrywkowej jest bardzo wyrównana i nie będzie nam łatwo.

Na początku wspomniałeś, że brakuje Ci Kwidzyna. Czy jest szansa, że Zabrze również polubisz?

- Miasto podoba mi się na tyle na ile zdążyłem je zobaczyć. Bo jak na razie zbyt wiele czasu na zwiedzanie nie miałem. Ważne też, że moja rodzina czuje się tutaj dobrze. Mamy ładne mieszkanie, z zamkniętym podwórkiem, w sam raz do zabawy dla moich córek.

Komentarze (0)