- Jestem zadowolony, bo próbujemy "coś" grać w ataku pozycyjnym, wyprowadzamy kontry. Może to nie ma jeszcze takiej świeżości, bo zawodnicy pracowali sporo nad wytrzymałością i są podmęczeni, lecz to co ćwiczymy, to jednak w jakimś stopniu realizujemy. W sumie to całkiem przyzwoicie wygląda - powiedział Marek Motyczyński, szkoleniowiec Reflex Miedzi Legnica.
- Fakt, że może przeciwnicy teoretycznie słabsi, ale okazuje się, że tak nie jest, bo są to zawodnicy wybiegani, niewysocy i ciężko się z takimi gra - ocenił zwycięskie pojedynki ze Spójnią Wybrzeże Gdańsk (27:18) i Piotrkowianinem (37:29).
Podczas turnieju w Wągrowcu opiekun legnickiej drużyny często wycofywał bramkarza, kosztem dodatkowego zawodnika z pola. System ten wielokrotnie podczas meczów wcielał ex szkoleniowiec Nafciarzy - Thomas Sivertsson. Czyżby Miedź w nowych rozgrywkach miała grać skandynawski handball? - Tylko tak będziemy grać. Będziemy się starali wprowadzać tego dodatkowego gracza. W sumie jak się gra w pięciu przy dobrym ataku, to ciężko jest wybronić, chyba że bramkarz coś pobroni. Na razie to wprowadzamy, zobaczymy jak będzie szło w lidze - oznajmił w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Postawa Reflex Miedzi Legnica była jednym z największych rozczarowań w sezonie 2010/11. Prowadzący wówczas legnicką siódemkę Edward Strząbała mówił nawet o medalowych aspiracjach, jednak Miedzianka ostatecznie została sklasyfikowana na 9. pozycji. Jakie zatem są cele na nadchodzący sezon? - Zagrać lepiej niż w ostatnim roku, wejść do tej ósemki, a później jakby się udało, to grać o jak najlepszy wynik. Nie ma wytyczonego konkretnego celu. Najważniejsze żeby poprawić grę, i żeby zawodnicy grali lepiej niż w zeszłym sezonie. Na razie się to w jakimś stopniu udaje, ale to są tylko gry kontrolne, treningi. Zobaczymy później w lidze jak to będzie szło - zakończył trener dolnośląskiej drużyny.
Czy Marek Motyczyński zmieni oblicze Miedzi Legnica i zapewni jej awans do fazy play-off?