Zespół wzmocnił się fizycznie i jakościowo - rozmowa z Jerzym Niewiadomskim, prezesem PBS Juranda Ciechanów

W czwartek odbyła się przedsezonowa konferencja prasowa PBS Juranda Ciechanów. Przy tej okazji rozmawialiśmy z prezesem klubu, Jerzym Niewiadomskim.

Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński: Nowa nazwa klubu, nowe logo. Proszę opowiedzieć o tych zmianach, z czym one są związane? Jerzy Niewiadomski: Zmiany związane są ze sponsorowaniem pierwszego zespołu. Sponsorem tytularnym został Polski Bank Spółdzielczy w Ciechanowie, w związku z czym tylko ten zespół, a nie cały klub jest pod szyldem PBS Jurand Ciechanów. Musieliśmy zmienić logo, żeby zupełnie różniło się od pozostałości, to znaczy od innych sekcji Juranda Ciechanów. Budżet na nadchodzące rozgrywki jest już domknięty? Może pan zdradzić w jakich granicach będzie oscylował? - Liczymy na milion dwieście tysięcy, ale budżet nie jest jeszcze dopięty do końca. Wiemy ile przekazał sponsor tytularny. Wiemy także ile przeznaczyło miasto (trzysta tysięcy od rundy) oraz poszczególni sponsorzy. Natomiast w dalszym ciągu prowadzimy rozmowy z innymi sponsorami. Podpisaliście porozumienie z Orlen Wisłą Płock. Może pan przybliżyć czego ono dotyczy? - Podpisaliśmy umowę o wzajemnej współpracy. To znaczy jeśli Wisła będzie chciała przekazać swoich zawodników, a ma ich nadmiar, to wówczas będzie nam proponować, żeby grali u nas. Tak było z Paczkowskim. Właściwie było już pewne, że przechodzi do nas, natomiast póki co te wypożyczenie jest wstrzymane, ponieważ jeden z prawo rozgrywających Wisły nie doleczył jeszcze kontuzji. Mam nadzieję, że wyleczy ten uraz i wskoczy do składu Wisły. Wtedy Paczkowski przyjdzie do nas. Sprowadziliście aż sześciu nowych zawodników. Zarzuca się wam, że postawiliście na ilość, a nie na jakość... - Dwóch zawodników skończyło karierę sportową, odeszła bodajże dwójka szczypiornistów, także nastąpiła jakby zamiana. Jednak ilość zawodników, jaką mamy obecnie (16) jest minimalną jaką można mieć. Nie ma mowy o ilości. Inne zespoły, jak Wisła Płock mają w swoich kadrach 21 graczy, a zgłaszają do gry dopuszczalną liczbę 16 zawodników. Po prostu ich na to stać. My utrzymujemy te minimum.
Oficjalne podpisanie umów partnerskich między klubem a sponsorem tytularnym
Kadra na nadchodzące rozgrywki jest już zamknięta? - Jeszcze nie do końca. Nie wiadomo, co z lewoskrzydłowym, który był u nas na testach (Piotr Swat). Na razie pojechał na rozmowy w swoje rodzinne strony, bynajmniej tak mi przekazał. Zobaczymy, jaki finał będzie miała sprawa z Paczkowskim. Generalnie mamy już zespół, który może startować w PGNiG Superlidze. Jak ocenia pan nowych zawodników? - To są duże wzmocnienia. Skoro tamtymi zawodnikami weszliśmy do PGNiG Superligi, to teraz jest naprawdę ogromna różnica. Widać, że zespół wzmocnił się fizycznie i jakościowo. To są zawodnicy ograni w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mamy na pewno jedną z młodszych, jak nie najmłodszą drużynę w ligowej stawce. Mamy najmłodszego trenera w lidze, także wszystko przed nimi. Okres przygotowawczy chyli się ku końcowi. Zwraca pan uwagę na wyniki sparingów? - Sparingi są tylko sparingami, aczkolwiek pewne rzeczy można zaobserwować w grach kontrolnych. Mnie interesuje, czy ten okres jest dobrze wykorzystywany i jestem zadowolony z postępu przygotowań. Jaki cel postawił pan przed tym zespołem? - Cel jest prosty, utrzymanie w PGNiG Superlidze. Patrzę obiektywnie na rozkład sił i pewne miejsca są poza naszym zasięgiem.
Paweł Noch, wiceprezes Zbigniew Moszczyński i Michał Prątnicki z nową koszulką meczową
Krążą wszelakie wersje na temat niedopuszczenia hali MOSiR-u do rozgrywek ligowych. Jak przedstawia się sytuacja? - Obiekt jest zweryfikowany do końca sezonu 2011/2012. Na dzień dzisiejszy klepka podłoga jest do przełożenia, do zupełnej naprawy. Jest to hala miejska i sytuacja wygląda w ten sposób, że toczy się sprawa z powództwa Urzędu Miasta o przełożenie tej podłogi przez firmę, która ją kładła w ramach gwarancji. Przeciągają się te sprawy, dlatego nie możemy jej przełożyć. Jednak bez względu na to kto tę sprawę wygra, podłoga i tak będzie przełożona, bo dalej tak być nie może, że co raz jakieś klepki pękają i na bieżąco są naprawiane. Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji, ale nie mamy możliwości grać gdzie indziej. Zakłada pan taką możliwość, że z uwagi na zły stan parkietu, zespół przyjezdny odmówi wzięcia udziału w meczu ligowym, a delegat zawodów zdecyduje o walkowerze dla drużyny przeciwnej? - Nie dopuszczam takiej możliwości, bo hala nie jest w takim stanie, żeby można było wyjść i powiedzieć - nie gramy. Chyba, że znowu będą ulewne deszcze i woda będzie przeciekać, w związku z czym powstanie klepka. Tego się nie da wykluczyć, tak samo jak nie ma gwarancji, że w nowych halach nic się nie stanie.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×