Zbigniew Kwiatkowski to wychowanek Juranda Ciechanów. - Długo czekałem na ten mecz - nie kryje Kwiatkowski. - Klub z Ciechanowa w końcu awansował do ekstraklasy. Wcześniej grałem z Jurandem w pierwszej lidze z drugim zespołem, ale to nie było takie prestiżowe spotkanie, to były całkiem inne zawody. Publiczność pokazała się z bardzo dobrej strony, zarówno jedna, jak i druga - ocenia. - Graliśmy dosyć dobrze, ale wkradło się w nasze poczynania trochę chaotyzmu. Jednak uważam, że zagraliśmy dużo lepiej niż w ostatnim meczu z Warmią Olsztyn.
Kwiatkowski nie szczędzi pochwał w kierunku swojego macierzystego klubu. - To jest bardzo groźny zespół - stwierdza reprezentant Polski. - Jeśli będą grać tak, jak pokazali na parkiecie w meczu z nami to są wstanie się utrzymać. Cała drużyna dosyć mocno pracuje, nie ma jakichś indywidualności. Chociaż jest w Jurandzie środkowy z numerem 9 (Michał Prątnicki - red.) - zaznacza. - Ja im życzę, jak najlepiej - dodaje Kwiatkowski, który nie wyklucza, że jeszcze kiedyś założy koszulkę ciechanowskiego klubu. - Na razie mam swoje wyższe cele, ale w życiu nigdy nic nie wiadomo. Nie mówię "tak", ani "nie".
Od października Orlen Wisła Płock rozpocznie grę na dwóch frontach. Płocczanie będą zmuszeni dzielić rozgrywki krajowe z występami w Champions League. Czy Nafciarze podołają zadaniu? - Nie pierwszy raz gramy w Lidze Mistrzów. Trzeba wrócić do tego rytmu meczowego i się do niego przyzwyczaić. Pierwszych kilka meczów może być ciężkich, ponieważ cały czas będziemy na bagażach. Mam nadzieję, że damy radę - kończy Kwiatkowski.
Zbigniew Kwiatkowski to ostoja płockiej defensywy