Rozgrywającego puławskiej siódemki zabrakło już w meczu z Jurandem Ciechanów, a kwestia jego występu przeciwko Wiśle ważyła się do ostatniej chwili. - Michał palił się do gry, żeby pojawić się na parkiecie już w spotkaniu z mistrzem Polski, miał jednak kilka dni przerwy i nie chciałem ryzykować jego zdrowia - wyjaśnia trener Marcin Kurowski.
W trzech pierwszych meczach tego sezonu Szyba rzucił aż siedemnaście bramek i nie brakuje opinii, że gdyby na mecz z Nafciarzami był w pełni sił, to puławski zespół we własnej hali pewnie pokonałby mistrzów Polski. - Bardzo nam go brakowało, jego paru czy nawet parunastu bramek - przyznaje Grzegorz Gowin. - Rywale przesunęli obronę bardziej na lewą stronę, grało nam się trudniej. Gdyby Michał był z nami, to byśmy ten mecz wygrali - nie ma wątpliwości doświadczony zawodnik.
Kiedy Szyba wróci do gry? - Jego uraz już przechodzi, cały czas poddawany jest zabiegom rehabilitacyjnym i myślę, że potrwa to do końca tygodnia. Od poniedziałku wejdzie już jednak w normalny cykl treningowy - zapewnia Kurowski. Na najbliższy mecz ligowy, w którym przeciwnikiem Azotów będzie Chrobry Głogów, Szyba powinien być więc już w pełni sił.
Dużym atutem puławian w kolejnych spotkaniach będzie też powrót do gry Wyszomirskiego. Bramkarz reprezentacji Polski w starciu z Wisłą po raz pierwszy tej jesieni pojawił się na ligowym parkiecie i od razu został jednym z bohaterów spotkania, w końcówce odbijając kilka ważnych piłek i dając kolegom sygnał do odrabiania strat. Wreszcie godnego zastępcę między słupkami będzie miał Maciej Stęczniewski, młodziutki Marcin Gładysz wciąż bowiem wraca do formy po długotrwałym rozbracie z piłką ręczną.
Wyszomirski nie do końca uporał się ze swoim urazem, wszystko zmierza jednak w dobrym kierunku. - Plecy jeszcze mi doskwierają, cały czas trenuję stabilizację kręgosłupa i mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej - mówi etatowy reprezentant Polski. - Cieszę się z powrotu do ekstraklasy i z tego, że zremisowaliśmy z nie byle kim, bo z mistrzem Polski.