Nikola Eklemović: Plaga kontuzji może wpływać motywująco

Już w najbliższą sobotę Orlen Wisła Płock zmierzy się na wyjeździe z ekipą Cimos Koper. Niestety Nafciarze do Słowenii udadzą się w mocno okrojonym składzie. Nikola Eklemović uważa, że może to działać na korzyść naszej drużyny.

- Gram w piłkę ręczną już parę lat i przyznam, że kilka razy byłem w takiej sytuacji, że przed ważnymi meczami dopadała moją drużynę plaga kontuzji. Jednak wtedy bywało tak, że tych 8-9 zawodników, którym dane było grać, dawało z siebie 120 proc. i harowali za dwóch. Takie właśnie skrajne sytuacje potrafią działać motywująco na zespół - wspomina płocki rozgrywający. - Zdaję sobie jednak sprawę, że nasz trener będzie miał ograniczone pole manewru i w Słowenii czeka nas kolejny trudny mecz, ale jestem dobrej myśli.

W środę Nafciarze zmierzyli się w Orlen Arenie z NMC Powenem Zabrze. Podopieczni Larsa Walthera zwyciężyli 32:26, ale ich gra nie rzucała na kolana. - Najważniejsze są dwa punkty. Faktem jednak jest, że cały czas zgrywam się z bocznymi rozgrywającymi - mówi popularny Nico. - Na kluczowych pozycjach mamy trzech kompletnie nowych zawodników. Ja sam jestem otoczony przez chłopaków, z którymi znam się od zaledwie trzech miesięcy, więc jakieś nieporozumienia na tym etapie zawsze będą się zdarzały. Jednak czas działa na naszą korzyść. Niemniej trzeba przyznać, że szczególnie w obronie popełniliśmy zbyt dużo błędów. Co więcej, powtórzyła się sytuacja z meczu z Constantą, kiedy Stamate rzucił nam dziesięć bramek. Tym razem był to lewo rozgrywający z Zabrza (Łukasz Stodtko przyd. red.). W obu przypadkach cały mecz ciągnął praktycznie jeden zawodnik, a my nie mogliśmy skutecznie temu zapobiec. Nad tym elementem musimy na pewno popracować. Ponadto gdzieś w naszej podświadomości siedział już sobotni mecz z Cimos Koper. Nie ma co ukrywać, że to są dla nas w tej chwili najważniejsze mecze.

Nikola odniósł się także do przyszłości młodych zawodników występujących w Wiśle. Najbardziej doświadczony zawodnik Nafciarzy twierdzi, że zarówno Kamil Syprzak, jak i Piotr Chrapkowski oraz Paweł Paczkowski mogą wyrosnąć na zawodników światowego formatu. - Jest na pewno w nich potencjał, ale muszą mieć się od kogo uczyć. Ja sam staram się dawać im jak najwięcej rad. Uważam się za doświadczonego zawodnika i może nieskromnie powiem, ale mogę im coś pożytecznego przekazać. Wierzę, że cała trójka może zrobić duże kariery - kończy 33-letni rozgrywający.

Komentarze (0)