Bracia po przeciwnych stronach barykady - zapowiedź meczu RK Cimos Koper - Orlen Wisła Płock
W najbliższy weekend o kolejne punkty w ramach Ligi Mistrzów powalczy Orlen Wisła Płock. Tym razem rywalem popularnych Nafciarzy będzie zespół mistrza Słowenii - RK Cimos Koper. Obie ekipy przystąpią do tego meczu w zgoła odmiennych nastrojach. Płocczanie w pierwszej serii spotkań po bardzo emocjonującej końcówce okazali się minimalnie lepsi od rumuńskiej Constanty, podczas gdy szczypiorniści Cimosu ulegli 28:23 Metalurgowi Skopje.
Łukasz Luciński
Ostatnim testem przed wyjazdem do Słowenii był dla niebiesko-biało-niebieskich pojedynek z beniaminkiem PGNiG Superligi NMC Powenem Zabrze. I choć podopieczni Larsa Walthera w spotkaniu tym nie zachwycali, to jednak wykonali plan minimum jakim niewątpliwie było zwycięstwo. Fanów z Mazowsza cieszyć może doskonała dyspozycja Marcina Wicharego, który przeciw zabrzanom bronił jak natchniony.
Dużo słabiej wypadli koledzy popularnego "Wichury", którzy starali się zwyciężyć w ligowej potyczce jak najmniejszym nakładem sił i momentami wydawać by się mogło, że są już myślami przy meczu z najlepszą słoweńską ekipą minionych rozgrywek. - Nie jestem zadowolony. Zaczęliśmy dobrze 8:2, ale potem graliśmy egoistycznie i indywidualnie. Naszą siłą jest gra zespołowa, a tego w tym meczu nie widziałem - stwierdził po meczu z Powenem trener Walther.
Orlen Wisła przystąpi do pojedynku ze Słoweńcami osłabiona brakiem kilku kluczowych graczy, którzy pauzowali już w meczu z beniaminkiem z Zabrza- Adama Twardo, Michała Zołoteńki, Vukasina Rajkovicia. Na parkiecie nie pojawi się prawdopodobnie również Luka Dobelsek, który jednak uda się z zespołem do Kopru. Walter uważa jednak, że braki kadrowe nie mogą być usprawiedliwieniem dla słabej postawy na parkiecie: - Mamy wielu zawodników kontuzjowanych i to miało wpływ na naszą grę, ale to nie jest żadnym usprawiedliwieniem naszej gry. Szansę dostali inni zawodnicy, ale nie grali tego, czego bym sobie życzył. Myślę, że nie zagramy już nigdy tak źle - stwierdził były trener Emsdetten. Z kolei nowy motor napędowy i główny kreator gry Wiślaków Nikola Eklemović stwierdził, że taka sytuacja może wpłynąć motywująco na pozostałych szczypiornistów: - Gram w piłkę ręczną już parę lat i przyznam, że kilka razy byłem w takiej sytuacji, że przed ważnymi meczami dopadała moją drużynę plaga kontuzji. Jednak wtedy bywało tak, że tych 8-9 zawodników, którym dane było grać, dawało z siebie 120 proc. i harowali za dwóch.