Kim Rasmussen: Ciągle staraliśmy się gonić wynik i nie odpuszczaliśmy

Niestety nie udało się zdobyć punktów reprezentacji Polski z Czarnogórą. Mimo, że nasza reprezentacja zaprezentowała się przyzwoicie to przegrała 27:31. Z takiego obrotu sprawy niezadowolony był Kim Rasmussen, o czym mówił na pomeczowej konferencji prasowej.

Na początku konferencji trener zwrócił się w kierunku trenera Czarnogóry Dragana Djonovica oraz bramkarki Mirjany Milenkovic - Gratuluję zwycięstwa Czarnogórze. Niestety, jeśli Bojana Popović ma dobry dzień, tak jak dziś to bardzo ciężko jest o punkty. Jestem bardzo zawiedziony, ale dziewczyny grały jak tylko mogły. Mimo, że ciągle przegrywaliśmy to ciągle staraliśmy się gonić wynik i nie odpuszczaliśmy, za co jestem dziewczynom wdzięczny - powiedział na gorąco nasz szkoleniowiec.

Następnie trener odniósł się do niewykorzystanych sytuacjach, kiedy Polska grała w przewadze. Sztab szkoleniowy zapowiadał, że będzie nad tym elementem pracować, bo już wcześniej ten element gry szwankował. - W pierwszej połowie w przewadze graliśmy jeszcze nieźle, ale druga połowa to już tragedia w tym elemencie. Zabrakło komunikacji między moją drużyną. Zawsze podkreślam, że w Chorzowie jest świetny doping. Paradoksalnie dziś ten doping uniemożliwiał mi kontakt z zawodniczkami grającymi dalej od ławki rezerwowych - tłumaczył Duńczyk.

Porażka z Czarnogórą minimalizuje szanse naszej reprezentacji na awans do przyszłorocznych Mistrzostw Europy w Holandii. Dziennikarze pytali trenera czy może nasza drużyna nie jest po prostu za słaba na duże imprezy. - Nasza drużyna ma duży potencjał by grać wśród najlepszych. Problemem jest brak szczęścia w losowaniu. W grudniu na mistrzostwach świata zagrają Holandia i Islandią. Obie drużyny ograliśmy przed miesiącem w Pucharze Śląska. Cieszymy się, że mamy okazje grać z najlepszymi, ale przez to nie kwalifikujemy się do finałów wielkich imprez - komentował Kim Rasmussen.

Szkoleniowiec naszej reprezentacji wyjaśnił też czy przed kolejnymi spotkaniami dojdzie do zmian w kadrze zespołu. - Do kwalifikacji zgłosiliśmy 28 zawodniczek i w ramach tych zawodniczek zamierzam się obracać. Czekamy na powrót Karoliny Kudłacz. Dziś słabo zagrały Klaudia Pielesz oraz Alina Wojtas. W ich grze zabrakło przebojowości i agresji. Moją bolączką jest brak leworęcznej rozgrywającej. Dziś, gdy tylko występująca na tej pozycji Iwona Niedźwiedź podnosiła rękę do rzutu zaraz miała przy sobie obrońcę. Przed miesiącem zagrała w reprezentacji młoda Patrycja Królikowska, która zdobyła swoje pierwsze bramki. Staram się połączyć tą młodość z doświadczeniem starszych zawodniczek. Dziś właśnie Iwona Niedźwiedź była naszą najlepszą zawodniczką - kończy Kim Rasmussen

Źródło artykułu: