Ján Packa o pracy w Lublinie i posadzie selekcjonera Polski

Słowacki trener Ján Packa zapowiadał, że w nowym sezonie nie poprowadzi już SPR Safo Lublin. Jednak szkoleniowiec zmienił potem zdanie. Na łamach prasy w swojej ojczyźnie wyjaśnił on, dlaczego postanowił nadal pracować w naszym kraju. Był również pytany o możliwość objęcia reprezentacji Polski kobiet.

- Po powrocie do domu nie zerwałem kontaktów z działaczami klubu. Oni ze swojej strony wciąż wierzyli, iż jednak wrócę. Potrzebowałem to wszystko przemyśleć i poukładać sobie w głowie. W końcu powiedziałem sobie, że lepiej, żebym trenował w tym czołowym klubie, niż miałbym się gdzieś "zaszyć" w Austrii - ujawnił Packa, który mógł liczyć na zrozumienie ze strony bliskich.

- Żona wsparła mnie. Dzięki niej łatwiej podejmowało mi się decyzję. Pierwszy rok był dla mnie ciężki. Przeszkadzała mi nie tylko rozłąka z rodziną i częsta długa podróż autobusem przez cały kraj, ale również sytuacja finansowa w zespołu, która do normalnych nie należała. Jednak została ona ostatecznie rozwiązana. Teraz klub ma dwóch nowych sponsorów - stwierdził szkoleniowiec. Packa ma w swojej trenerskiej karierze zdobyte mistrzostwo Słowacji oraz Austrii. Jednak ligowy triumf z drużyną SPR Safo Lublin bardzo sobie ceni.

- W mojej hierarchii jest on bardzo wysoko. Polska jest krajem piłki ręcznej. Po futbolu i żużlu jest to trzeci najchętniej oglądany sport. Bilety na nasze mecze były regularnie wyprzedane. Wywalczyć tytuł mistrzowski w silnej lidze polskiej nie jest prosto. W tej klasie rozgrywkowej zespoły z dolnych rejonów tabeli potrafią pokonać te z czołówki - powiedział Słowak, który pytany o premie odpowiedział: - Nie otrzymaliśmy ich. Sukcesem było już to, iż klub finansowo się "nie rozłożył". Przyczyniła się do tego też wymiana menedżera, którym w trakcie sezonu stał się sam właściciel klubu. Dostaliśmy wszak nagrody rzeczowe.

Packa nie może się przyzwyczaić do pewnych rzeczy w Polsce. - Są tu niebezpieczne drogi. Ponadto miasta bądź dzielnice nie mają obwodnic. Przez Wrocław jechaliśmy raz dwie godziny! - ujawnił szkoleniowiec, a potem dodał: - Mandaty dają za każdą głupotę, ale ich wysokość można negocjować z policjantami. W czasie jazdy na mecz, nasz kierowca popełnił jakieś wykroczenie. Zatrzymali nas policjanci. Jednak kiedy im powiedział, iż wiezie mistrzynie kraju, funkcjonariusze z pierwotnie proponowanej stawki spuścili o połowę...

Jednak Packa w naszym kraju widzi także pewne pozytywne sprawy, których jego zdaniem Słowacy mogą nam pozazdrościć. - Chodzi o nieporównywalne większe wsparcie sportu. Polacy nie sprzedali swojego bogactwa narodowego i tamtejsze firmy oraz zakłady są szczodre wobec sportu. Dzięki temu polskie ligi w kolektywnych dyscyplinach mają wysoki poziom. W rozgrywkach koszykówki jest wielu zawodników ze Stanów Zjednoczonych. Nic więc dziwnego, że ludzie chodzą na mecze w takich ilościach, o których my na Słowacji możemy tylko marzyć - wyraził swoje zdanie opiekun SPR Safo Lublin.

Szkoleniowiec został też zapytany o to, czy ma ofertę objęcia posady selekcjonera Polski. - Na ten temat nikt ze mną nie rozmawiał. W Polsce jest wielu dobrych trenerów, choć wiem, że związek chce zagranicznego. Najpoważniejszym kandydatem był do niedawna Leszek Krowicki, lecz on został ostatecznie w Oldenburgu. Jeżeli taka propozycja dla mnie pojawiłaby się, musiałbym o niej dyskutować. Oczywiście byłoby to interesujące... - stwierdził szkoleniowiec.

Komentarze (0)