Akademickie derby dla Radomia - relacja z meczu AZS Politechnika Radomska - AZS AWF Biała Podlaska

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Akademicy z Radomia w końcu doczekali się drugiego w tym sezonie zwycięstwa. Podopieczni Edwarda Strząbały przed własną publicznością pokonali drużynę AZS-u z Białej Podlaskiej różnicą ośmiu bramek i tym samym udało im się przerwać swą złą passę na parkietach pierwszej ligi.

A naprawdę mieli o co walczyć w tym meczu i jedni i drudzy. Radomianie jak do tej pory tylko raz w tym sezonie wznosili ręce w geście triumfu (po spotkaniu z Viretem Zawiercie w czwartej kolejce), ale w przypadku bialczan, ciężko mówić nawet o takiej radości. Podopieczni Leszka Siejwy zdołali wywalczyć zaledwie jeden punkt i w zasadzie od startu tegorocznych rozgrywek ciągną się w pierwszoligowym ogonie. Swoją tragiczną sytuację gracze z Białej Podlaskiej chcieli poprawić zwyciężając w radomskiej hali, niemniej jednak ich plany szybko musiały ulec weryfikacji…

Pierwsze trafienie w meczu zanotowali gospodarze i niemal do piętnastej minuty utrzymywali jednobramkową przewagę nad ekipą gości. Bardzo dobrze w szeregach radomian radził sobie Grzegorz Mroczek, który aż dziesięć razy pokonywał bialskich bramkarzy, niemniej skuteczny był również Damian Misiewicz - zdobywca siedmiu trafień. Podopieczni trenera Strząbały konsekwentnie pracowali nad powiększeniem prowadzenia i to rzeczywiście im się udało już około dwudziestej minuty. Przed przerwą Akademicy z Radomia zdołali jeszcze kilka bramek dorzucić i w rezultacie po pierwszych trzydziestu minutach prowadzili 17:11.

Druga odsłona meczu miała być dla miejscowych zawodników tylko formalnością, ale szybko okazało się, że piłkarze z Białej Podlaskiej nie są tylko "chłopcami do bicia". - Był to niestety kolejny mecz, w którym przydarzył nam się przestój - relacjonował po spotkaniu kierownik radomskiej Politechniki, Krzysztof Jaworski. I rzeczywiście, nie pierwszy raz w tym sezonie zawodnikom z Radomia przytrafił się przestój, który mógł zaważyć na dalszych losach spotkania. Zawodnicy z Białej Podlaskiej rzucili pięć bramek z rzędu i błyskawicznie zbliżyli się do radomian na odległość zaledwie dwóch bramek (18:16). Podopiecznym trenera Strząbały udało się jednak poukładać grę, odbudować wysokie prowadzenie z pierwszej połowy, a nawet je powiększyć i w rezultacie zwyciężyć po raz drugi w tym sezonie, a po raz pierwszy przed własną publicznością 32:24.

Akademicy z Radomia wprawdzie nie poprawili swej dziewiątej lokaty w pierwszoligowej tabeli, ale dorobek punktowy jest już odrobinę lepszy. Jeżeli jednak zawodnicy Politechniki myślą o dołożeniu kolejnych oczek do tych czterech, które już mają, to zdecydowanie muszą poćwiczyć przed następnym spotkaniem rzuty karne. W sobotnim spotkaniu aż trzy razy rzuty z linii siódmego metra radomskich szczypiornistów powstrzymywali bowiem bramkarze gości. Z kolei bialczanie muszą poprawić w swej grze zdecydowanie więcej. Tym bardziej, że ich kolejnym przeciwnikiem będzie przemyski Czuwaj.

AZS Politechnika Radomska - AZS AWF Biała Podlaska 32:24 (17:11)

AZS Politechnika Radomska: Jarosz - Mroczek 10, Misiewicz 7, Świeca 6, Cupryś 2, Jeżyna 2, Kalita 2, Przykuta 2, Guzik, Trojanowski.

AZS AWF Biała Podlaska: Paczkowski, Pieńczewski - Dębowczyk 6, Fryc 5, Kiryłow 4, Niaswadzba 4, Kożuchowski 3, Pezda 2, Kieruczenko, Makaruk, Parafiniuk, Wasiłek, Wędrak.

Widzów: 100.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)