Jeszcze kiedyś powalczę o ekstraklasę - rozmowa z Damianem Krzywdą, piłkarzem ręcznym Ostrovii Ostrów

Damian Krzywda przed sezonem był na testach w zespole Azotów Puławy. Ostatecznie nie dostał angażu w drużynie ekstraklasy. Później przez moment "romansował" z drugoligowym klubem z Kalisza, by ostatecznie wylądować w macierzystej Ostrovii. Tam należy do czołowych strzelców pierwszej ligi.

Rozmawiamy po meczu Ostrovii z Gwardią Opole, w którym ponieśliście pierwszą porażkę w tym sezonie we własnej hali. Już kiedyś w meczu z Viretem Zawiercie wracaliście z dalekiej podróży, odrabiając siedem bramek straty. Teraz dwunastu nie udało się niestety odrobić...

- Tym razem podróż była jeszcze dalsza. Doszliśmy rywala na trzy bramki, ale później znów popełniliśmy kilka prostych błędów. Gwardia odskoczyła nam ponownie na sześć bramek i praktycznie tak już się skończyło, bo przegraliśmy 30:35.

Z czego wynikała wasza niemoc w pierwszej połowie meczu, kiedy dwukrotnie traciliście do rywala aż 12 bramek?

- Nie wiem. Może niektórzy z naszych zawodników przestraszyli się rywala, a także nie udźwignęli presji gry przed tak liczną widownią. Ręce zadrżały przy kilku rzutach. Myślę jednak, że słaba gra w obronie w pierwszej połowie meczu zaważyła na tym, że przegraliśmy mecz z Gwardią Opole.

Wasze ostatnie wyjazdowe zwycięstwo w Białej Podlaskiej oraz fakt, że mierzyliście się z wiceliderem przyciągnęło na trybuny sporo kibiców. Dopingowali was świetnie, ale czy ta atmosfera wam pomogła czy też tak jak wspomniałeś może sparaliżowała?

- Kibice w tym sezonie są świetni. Licznie przychodzą na nasze mecze i wspaniale nas dopingują. To musi nas uskrzydlać, a nie deprymować. Już co najmniej raz właśnie doping pomógł nam odrobić straty i wygrać mecz z Zawierciem. Tutaj być może po prostu rywal był za silny. Gwardia Opole to wicelider, zespół, który nie przegrał jeszcze w tym sezonie. Może dlatego nie udało nam się go pokonać.

Hala w Ostrowie miała być twierdzą nie do zdobycia dla rywali, ale niestety padła już w czwartym meczu w tym sezonie...

- Zapewniam jednak, że padła po raz pierwszy i ostatni. Więcej meczów u siebie nie przegramy.

Przegraliście mecz, ale z indywidualnej swojej gry możesz być chyba zadowolony?

- Najważniejsze jest dobro drużyny. Wolę zagrać słabszy mecz, ale żeby zespół wygrać. Nie lubię siebie oceniać. Na spokojnie usiądziemy, obejrzymy jeszcze raz to spotkanie i zobaczymy, jak trener oceni moją grę.

Należysz do najskuteczniejszych strzelców pierwszej ligi. Z sezonu na sezon pniesz się w tej klasyfikacji...

- Oby tak dalej. Cały czas powtarzam, że piłka ręczna to gra zespołowa i fakt, iż zdobywam sporo bramek, to zasługa kolegów z drużyny.

Skromny jesteś, ale nie jest tajemnicą, że to dzięki Tobie Ostrovia wygrała chociażby mecz z Zawierciem...

- No może jeden mecz mi wyszedł i faktycznie to ja przechyliłem szalę zwycięstwa na naszą stronę. Podkreślam jednak, że na sukcesy pracuje cały zespół. Do optymalnej formy jeszcze trochę mi brakuje.

Na której pozycji lepiej się czujesz? Nominalnie na skrzydle czy tak jak czasami grasz w tym sezonie z konieczności na prawym rozegraniu?

- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo zarówno ze skrzydła jak i z rozegrania potrafię zdobyć bramkę. Gdzie mi się lepiej gra? Prawie całą karierę grałem na skrzydle. Teraz częściej występuję na rozegraniu. Jednak na obu pozycjach gra mi się podobnie.

Nie żałujesz trochę, że z taką formą nie udało Ci się załapać do ekstraklasy?

- Wszyscy wiedzą, jaka była ze mną sytuacja. Cóż, tym razem się nie udało. Będe na pewno próbował dostać się do ekstraklasy w przyszłym sezonie.

Czy fakt, że okres przygotowawczy przepracowałeś w Puławach, zespołem z ekstraklasy, wpływa na Twoją obecną formę w pierwszej lidze?

- Koledzy z drużyny czasami zwracają uwagę, że gram tak jak gram dlatego, że trenowałem w ekstraklasie. Nie wiem, czy jest to zasługa okresu, który spędziłem w Puławach, ale na pewno przygotowania zespołu z ekstraklasy w porównaniu z pierwszoligowcem są inne. Obciążenia treningowe w ekstraklasie są inne. Inaczej wygląda organizacja w klubach z tych lig. Na pewno nie żałuję tego, że miałem okazję zobaczyć jak to wygląda w ekstraklasie. Pomimo tego, że ostatecznie nie udało mi się podpisać kontraktu w Puławach, na pewno czegoś się tam nauczyłem i to powinno procentować w przyszłości.

Na koniec zapytam jeszcze o cele, jakie przyświecają KPR Ostrovia w tym sezonie?

- Zarząd nie określił nam konkretnego celu. Mamy spokojnie utrzymać się w pierwszej lidze. Każde wyższe miejsce będzie dla nas sporym sukcesem, bo wiadomo, w jakich bólach rodził się ten zespół. Naszym celem jest wygrywanie w każdym meczu. Nie zawsze to się oczywiście udaje, ale w każdym meczu wychodzimy na parkiet walczyć. Przede wszystkim nie chcemy przegrywać przed własną publicznością.

Komentarze (0)