Mecz w Gdyni został okrzyknięty hitem kolejki. Brązowe medalistki ostatniego sezonu podejmowały aktualne mistrzynie z Lubina. Obydwie drużyny były naszpikowane reprezentantkami kraju i dlatego na trybunach nie mogło zabraknąć trenera kadry Kima Rasmussena. - Kiedyś musiało dojść do tej konfrontacji, bo ta liga układa się tak, że Lublin, Gdynia i my jesteśmy zdecydowanymi faworytami. Reszta sporo odbiega od nas - powiedziała po spotkaniu Bożena Karkut.
Od początku spotkanie mogło podobać się licznie zgromadzonym tego dnia w hali kibicom. Na parkiecie trwała walka na całego. Po pierwszym wyrównanym kwadransie, zaczęła zarysowywać się przewaga miejscowych, które prowadziły już nawet 12:8. Jednak w ostatnich minutach pierwszej odsłony przyjezdnym udało się prawie zniwelować straty. - My tego meczu nie zaczęłyśmy źle w obronie, ale słabo kończyłyśmy go kontrami. Na początku meczu zmarnowałyśmy sześć ataków, z których normalnie powinny paść bramki. Gratuluję swojej drużynie, bo była w trudnym momencie. Gdynia wyszła na prowadzenie czterema bramkami i miała szansę jeszcze podwyższyć, bo grałyśmy w osłabieniu. Jednak to my rzuciłyśmy bramki i to był taki przełomowy moment. Wynik do przerwy prawie się wyrównał i praktycznie druga połowa zaczęła się od nowa - dodała.
W drugiej części zawodów żadnej z drużyny nie udawało się osiągnąć znaczącej przewagi. Wynik był sprawą otwartą i można było się spodziewać interesującej końcówki. Ostatnie minuty należały jednak do przyjezdnych. Ważne bramki zdobyły Joanna Obrusiewicz oraz Klaudia Pielesz. - Przy tak wyrównanym pojedynku decyduje jedna, dwie piłki. Łatwo nam nie było, bo w drugiej połowie miałyśmy sporo dwuminutowych kar. Myślę, że Klaudia i Joasia, włączając się z rzutami z drugiej linii, bardzo nam pomogły i zdało to egzamin - tłumaczy.
Po spotkaniu trenerka KGHM Metraco Zagłębia Lubin nie kryła swojego zadowolenia ze zwycięstwa. - Cieszę się, że zwyciężyłyśmy na trudnym terenie. To był dla mnie typowy mecz walki. Jedna i druga drużyna podjęła walkę w obronie. Najważniejsze, że jesteśmy wciąż niepokonane! - kończy.