Dla SPR-u Lublin mecz z Vistal Łączpolem Gdynia miał być sprawdzianem możliwości wicemistrzyń Polski. Dotąd bowiem ich rywalkami były zespoły niezaliczane do ligowej czołówki. Dla podopiecznych Thomasa Orneborga z kolei sobotni pojedynek był szansą rehabilitacji za porażkę we własnej hali z Zagłębiem Lubin. Gdynianki chciały też w końcu przełamać swoją niemoc w pojedynkach w lubelskiej hali Globus. Miały na to tym większą szansę, że lublinianki wystąpić miały bez kontuzjowanych Ewy Wilczek i Kristiny Repelewskiej.
Jeszcze zanim rozpoczęło się to emocjonujące spotkanie, miała miejsce bardzo miła uroczystość, bowiem kapitan lubelskiej siódemki wręczyła prezent jednemu z podopiecznych lubelskiego Hospicjum im. Małego Księcia, który akurat tego dnia obchodził urodziny. Był to jeden z elementów pozasportowej działalności gospodyń, które coraz częściej angażują się różnego rodzaju akcje społeczne.
Początek meczu wyglądał tak, jakby gospodynie chciały tego dnia zrobić prezent także ekipie z Gdyni bowiem już w pierwszej akcji SPR łatwo stracił piłkę, co wykorzystała Karolina Sulżycka, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Co prawda szybko z rzutu karnego odpowiedziała Valentina Nestsiaruk, jednak za chwilę to Vistal był znowu na prowadzeniu. Oba zespoły grały w tej części spotkania tak, jakby zupełnie zapomniały o obronie, dlatego też co chwilę bramkarki obu zespołów musiały wyciągać piłkę z siatki, głównie za sprawą dobrze dysponowanych Aliny Wojtas z jednej i Katarzyny Duran z drugiej strony. Rozgrywająca Vistalu miała jednak większe wsparcie w koleżankach, dlatego też w 11. minucie gdynianki wygrywały już 10:6. Na taki obrót spraw natychmiast zareagował Edward Jankowski prosząc o czas. Uwagi szkoleniowca na niewiele się zdały, bowiem za chwilę Karolina Siódmiak jeszcze powiększyła prowadzenie gości. Do przerwy podopieczne duńskiego szkoleniowca kontrolowały przebieg gry, wygrywając pierwszą połowę 21:17.
Po zmianie stron SPR rozpoczął w osłabieniu, bowiem równo z syreną kończącą pierwsze 30. minut karę wykluczenia otrzymała Valentina Nestsiaruk. To nie podłamało wicemistrzyń Polski, które na drugą połowę wyszły zupełnie odmienione. Wreszcie lepiej zaczęła funkcjonować obrona, a w ataku Alinę Wojtast zaczęły wspierać kolejne zawodniczki. Nadal jednak utrzymywała się 2-3 bramkowa przewaga gdynianek. Przełomowa mogła okazać się 43. minuta, kiedy to karę wykluczenia otrzymała Karolina Siódmiak. Gospodynie natychmiast to wykorzystały, doprowadzając do stanu 25:26, a chwilę później wyrównując na 26:26. Podopieczne trenera Orneborga nie miały jednak zamiaru składać broni i kilka minut później ponownie wyszły na trzybramkowe prowadzenie (30:27). Wydawało się, że tego dnia to SPR będzie musiał zejść z boiska pokonany. Lublinianki jednak po raz kolejny pokazały niesamowity charakter. Jeszcze bardziej wzmocniły obronę, grając na granicy wykluczenia. Kilka znakomitych interwencji zaprezentowała też Anna Baranowska. Dzięki temu w 55. minucie wicemistrzynie Polski wyszły na pierwsze tego dnia prowadzenie (32:31), którego nie oddały już do końca. Ostatnie minuty to chaotyczna gra Vistalu, który nie był już w stanie odmienić losów tego spotkania. Ostatecznie SPR wygrał 35:32 i zachował miano niepokonanego. MVP w obu zespołach zostały wybrane Alina Wojtas i Karolina Siódmiak.
Trzeba powiedzieć, że Vistal Łączpol Gdynia nie wykorzystał ogromnej szansy na przełamanie niemocy, jeżeli chodzi o mecze w Lublinie. Podopieczne Thomasa Orneborga prowadziły przez 55. minut, by w końcówce po raz kolejny dać sobie wydrzeć zwycięstwo. - Wydaje mi się, że problem leży w naszych głowach, nie naszych nogach - przyznała po meczu Patrycja Kulwińska. I trudno się z nią nie zgodzić, choć trzeba przyznać również, że do porażki swojego zespołu przyczynił się duński szkoleniowiec, który w drugiej połowie przeprowadzał niezrozumiałe zmiany, wytrącając z rytmu swoje zawodniczki. Jeżeli chodzi o gospodynie, to należy pochwalić cały zespół, choć szczególne wyrazy uznania należą się Alinie Wojtas, która wreszcie zagrała na miarę swoich nieprzeciętnych możliwości. - Miałam dołek spowodowany złą postawą na boisku - przyznała bohaterka sobotniego pojedynku. - Te dzisiejsze bramki to zasługa nie tylko mnie, ale całego zespołu - dodała. Teraz czeka nas reprezentacyjna przerwa a już 6 grudnia do Lublina przyjedzie mistrz Polski, który podobnie jak SPR nie doznał jeszcze w tym sezonie porażki.
SPR Lublin - Vistal Łączpol Gdynia 35:32 (17:21)
SPR: Baranowska, Gawlik - Wojtas 11 (2/2), Danielczuk 6 (1/1), Stasiak 5, Kocela 4, Majerek 4, Nestsiaruk 4 (2/2), Rola 1, Mihdaliova.
Kary: 4 min (Danielczuk, Nestsiaruk - po 2 min.).
Karne: 5/5.
Vistal: Mikszto, Vlasenko, Brzezińska - Siódmiak 6, Duran 6, Kulwińska 6, Mateescu 4 (3/3), Sulżycka 3, Szwed 2, Koniuszaniec 2, Andrzejewska 2, Królikowska 1, Lipska.
Kary: 4 min (Siódmiak - 4 min.).
Karne: 3/3.
Sędziowie: Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota (Płock)
Widzów: ok.1000.