Na trybunach pojawił się nadkomplet publiczności. Mecz rozpoczął się od dużych nerwów i dobrych interwencji bramkarzy po obu stronach. Dopiero po kilkunastu minutach na wyższe prowadzenie wyszła Gwardia. Okres pomiędzy 10 a 20 minutą, to zdecydowanie jeden z najsłabszych momentów Harcerzy w tym spotkaniu. Gwardia zaczęła wykorzystywać bezlitośnie błędy przemyślan, zarówno w ataku, jak i w obronie i w pewnym momencie prowadziła nawet 10:6. Nie pomogła nawet przerwa techniczna, na którą zdecydowali się trenerzy Bogusław Kubicki i Piotr Kroczek. Kibiców najbardziej bolało przestrzelenie przez gospodarzy aż tzech rzutów karnych i fatalnie wyprowadzane piłek do kontr. Co więcej, przemyślanie nie rzucili po szybkiej kontrze ani jednej bramki! O wiele lepiej radzili sobie w niej goście. Ci zaczęli się mylić dopiero na kilka minut przed przerwą. Dzięki temu Czuwaj zdołał wyjść nawet w 29 minucie na prowadzenie. Do przerwy wynik brzmiał 13:13.
Początek drugiej części to gra gol za gol, żadna drużyna nie potrafiła odskoczyć nawet na 1-2 bramki. W 37 minucie było 15:15, zaś w 45 19:19. W tym momencie przemyślanie mogli rozstrzygnąć mecz na swój korzyść. Drużyna Marka Jagielskiego grała w podwójnym osłabieniu, które... wygrała 3:1. Jednak przemyślanie znów zaczęli łapać drugi oddech. Na kilka minut przed końcem objęli najwyższe prowadzenie w tym meczu (24:22). Wreszcie skuteczniej zaczął grać najlepszy strzelec ligi Radosław Jankowski, który pociągnął zespół do lepszej gry. Kibice zaczęli wierzyć w dziewiątą wygraną z rzędu w lidze. Cała hala prowadziła bardzo głośny doping, który miał zdeprymować gości. Ci jednak nie poddali się i ambitnie walczyli do końca o korzystny dla siebie rezultat. Na 13 sekund przed końcem Czuwaj prowadził jedną bramką 26:25. W tym momencie jednak fatalny w skutkach błąd kroków popełnił Paweł Stołowski. Marek Jagielski postanowił zagrać va banque i zdjąć golkipera z bramki, w zamian za jeszcze jednego zawodnika w polu. To zaowocowało wyrównującą bramką Wojciecha Zycha na 2 sekundy przed końcem spotkania i ostatecznie sprawiedliwym rezultatem 26:26.
Bardzo dużo pracy mieli w tym spotkaniu arbitrzy z Tarnowa, którzy pokazali ogromną ilość dwuminutowych wykluczeń i aż trzy czerwone kartki. Momentami jednak niektóre z nich były niepotrzebne i nieuzasadnione. Na naprawdę szczególną uwagę zasługuje fantastyczny doping prowadzony przez lokalną publiczność, która ostatnie minuty dopingowała swoją drużynę na stojąco. Niewątpliwie drużyna Czuwaju nie jest jeszcze na tyle mocna, aby rywalizować jak równy z równym z ekipami z Superligi, lecz oprawa kibiców niewątpliwie stoi już na najwyższym poziomie.
Czuwaj Przemyśl - KS Gwardia Opole 26:26 (13:13)
Powiedzieli po meczu:
Piotr Kroczek, trener Czuwaju Przemyśl: Mecz za dużej ilości błędów z naszej strony i tego na pewno żałujemy. To co szwankowało to również za mała zespołowość i dlatego nie udało nam się wygrać. Jedynie niektóre wykluczenia były dzisiaj nieco na wyrost. Zaś Gwardia to obecnie chyba najlepszy z zespołów w I lidze, ale najważniejsze jest to, że lider zostaje w Przemyślu.
Marek Jagielski, trener Gwardii Opole: Z przebiegu meczu wynik sprawiedliwy, gdyż żadnej drużynie nie udało się osiągnąć jakiejś znaczącej przewagi, raz prowadził Czuwaj, raz my. Dużo walki, dużo czasami może nie najpiękniejszej gry. Ale gdzie jest walka, tam są błędy i faule. Tak też było dzisiaj. Niewiele rzuconych bramek, zaś Czuwaj słynie z tego, że w każdym meczu rzuca powyżej 30 goli. Myślę, że to co założyliśmy sobie przed meczem, żeby zatrzymać ich ofensywę, to nam się udało, lecz popełniliśmy za dużo błędów i w ataku i mieliśmy zbyt małą skuteczność. Jest to kulminacyjny punkt tej rundy, do tego będzie jeszcze druga część sezonu, w której podejmujemy wiele zespołów, dlatego bardzo ważnym było tutaj nie przegrać i to się udało.