- Niestety, nie wiem dokładnie co się stało Krzysiowi. Próbowałem się skontaktować z synem, ale nie udało mi się. Napisałem mu sms-a i czekam na jakieś wieści – powiedział dla SportoweFakty.pl Eugeniusz Lijewski, ojciec zawodnika.
Ojciec dwóch reprezentantów Polski ze spokojem przyjął wynik meczu otwarcia biało-czerwonych w Serbii. - Spodziewałem się bardzo trudnego meczu i taki też był. Nie można wygrać spotkania popełniając aż 15 błędów technicznych. Uważam jednak, że za wcześnie, by skreślać naszych chłopaków. Przed nimi kolejne mecze. Mecz otwarcia z gospodarzami było ciężko wygrać, choć z drugiej strony wystarczyło wykorzystać stworzone czyste okazje i wynik mógł być inny - uważa senior Lijewski.
Jego starszy syn, Marcin z uwagi na kontuzję nie pojechał na Euro 2012 w Serbii. Tym samym zdecydowanie większy ciężar gry na prawym rozegraniu spoczywał na młodszym Krzysztofie, któremu inauguracyjny mecz nie wyszedł najlepiej. - Szkoda już tej pierwszej kontry, którą Krzysiek powinien wykorzystać i inaczej to spotkanie mogło się ułożyć. Zawsze powtarzam synowi, że przy kontrataku nie można rzucać z biegu. Wystarczyło wyjść w górę i zapytać się bramkarza, w który róg chce dostać piłkę - wyjaśnia trener Lijewski.
Pod okiem Eugeniusza Lijewskiego kilkanaście lat temu grę w piłkę ręczna zaczynał także Bartłomiej Jaszka. Z sentymentem zatem trener Lijewski spogląda nie tylko na grę synów, ale także swojego wychowanka. - Bartek w pierwszym meczu grał mało. Moim zdaniem za krótko przebywał na boisku. Można się także dziwić, dlaczego dopiero w drugiej połowie na plac gry wszedł Karol Bielecki. Najwyraźniej trener Wenta miał takie, a nie inne założenia. Podkreślam raz jeszcze, by nie krytykować naszych zawodników. Zagrali tak jak zagrali, ale na tym meczu mistrzostwa się nie kończą. Stres związany z meczem otwarcia przeciwko gospodarzom zrobił swoje. Oby tylko zdrowie naszym dopisywało, bo już dość mamy przecież kontuzji w kadrze - zakończył Eugeniusz Lijewski.