Chcemy się utrzymać - rozmowa z Adrianą Gryglicką, rozgrywającą Pogoni Baltica

Sobotni pojedynek z KGHM Metraco Zagłębiem Lubin był dla 26-letniej rozgrywającej Pogoni Baltica Szczecin powrotem po 6-miesięcznej kontuzji kolana. Zawodniczka w końcowym minutach meczu udokumentowała swoje wejście zdobyciem bramki.

Krzysztof Kempski: Jest to dla pani powrót po kontuzji do drużyny i to jeszcze na mecz z aktualnym mistrzem Polski. Większe emocje odczuwała pani będąc bardziej kibicem czy też teraz, kiedy jest już pani zdolna do grania?

Adriana Gryglicka: Z każdego miejsca jest zupełnie inny klimat, ale mimo wszystko przeżywa się to tak samo. Cały czas jestem w drużynie, więc dla mnie każdy mecz był tak samo ważny. Nieważne czy siedziałam na trybunach czy na ławce. Bardzo się cieszę, że po takiej kontuzji tak szybko wróciłam i jeszcze dodatkowo trener zaryzykował i wpuścił mnie w momencie, gdzie my nadrabiałyśmy straty.

Jakby pani oceniła swój występ w tym spotkaniu?

- Myślę, że nie było najgorzej (śmiech), ale zawsze może być lepiej.

Powrót do normalnych treningów z pewnością nie był łatwy. Jest nowy szkoleniowiec.

- Dostałam dużą pomoc z klubu, jeżeli chodzi o rehabilitację. Bardzo mi pomogli. Praca z Tomkiem Lisieckim i Sebastianem Kwiatkowskim pomogła mi wrócić tak szybko do treningów. Jestem tylko 6 miesięcy po operacji. Trener dał mi szansę i myślę, że ją wykorzystałam. Nie popełniłam jakichś tam wielkich błędów. Dla mnie bardzo ważna jest gra. Daję z siebie jak najwięcej i jeżeli pójdę w tym kierunku to zacznę się jeszcze bardziej rozwijać i nabiorę pewności siebie na boisku.

Jakby miała pani porównać, to który z trenerów jest bardziej wymagający - obecny Robert Nowakowski, czy też ten z czasów gry Pogoni w I lidze Bartosz Jurkiewicz?

- Myślę, że nie jestem osobą, która powinna oceniać trenerów. Dwaj różni, na różnym poziomie jeżeli chodzi o sposób trenowania. Pan Bartek tak naprawdę dopiero z nami zaczynał. To była jego pierwsza drużyna, a Pan Nowakowski nie dość, że grał to jeszcze dodatkowo miał już pod sobą jakąś drużynę, więc wiedział już jak to wygląda.

Po pani powrocie do gry konkurencja na rozegraniu jest w tej chwili bardzo duża. Na tej pozycji gra również niedawno pozyskana Olga Kuznetsova.

- Jest o co walczyć. Ja się nie poddałam. Walczę od samego początku, tak naprawdę od momentu kiedy skręciłam kolano. Jeżeli trener uzna, że mam grać to będę, a jeżeli nie to będę robiła wszystko, żeby udowodnić, że powinien na mnie stawiać.

Na co najbardziej uczulał zespół trener Nowakowski przed pojedynkiem z mistrzem Polski?

- Przede wszystkim na to, że są bardzo szybkie i zwinne, że trzeba uważać na wbiegi. Analizowałyśmy wszystkie poprzednie mecze Lubina i było kilka takich aspektów, na które zwrócił baczniejszą uwagę, ale repertuar Lubina jest tak wielki, że można by było tak naprawdę wiele rzeczy wymieniać.

Do przerwy było 8:15. Po zmianie stron obraz gry uległ jednak zdecydowanej poprawie na korzyść gospodyń tego pojedynku.

- W drugiej połowie przy takim wyniku Lubin trochę się "rozproszył" i grał bez takiego zacięcia jak w pierwszych 30 minutach, gdzie początkowo wynik był remisowy. Później my narzuciłyśmy trochę bardziej swój styl gry. Walczyłyśmy do końca. Myślę, że głównie to zaprocentowało, że ta druga połowa tak wyglądała jak wyglądała.

Analizowałyście elementy swojej gry, które powinniście poprawić w stosunku do waszego poprzedniego pojedynku w Lubinie?

- Tak, my tak naprawdę analizujemy wszystkie mecze. Te, które już grałyśmy także. Podobnie jak z przeciwnikami, z którymi dopiero będziemy grały. Staramy się wyciągać wnioski, trener zwraca nam uwagę na nasze największe błędy, koryguje je. Pracujemy nad tym, by nie popełniać takich prostych błędów jak np. błędy podania, a jeżeli już się zdarzą to by było ich jak najmniej.

Liga przyspiesza, bo już w najbliższą środę pojedynek derbowy z AZS Politechniką Koszalińską. Rywalki w przeciwieństwie do Pogoni trawi teraz plaga kontuzji. Widzicie w tym swoją szansę?

- Wychodząc na boisko nie myślimy czy tam ktoś jest czy też nie. Zespół jest zespołem. Tam są doświadczone zawodniczki. Mimo wszystko te nie grające również. Przygotowujemy się do tego meczu. Myślimy o tym, żeby wygrać, chcemy wygrywać mecze. Chcemy się utrzymać i to jest nasz cel. Staramy się nie myśleć, że kogoś nie będzie i tak poukładać grę, żeby dawała nam ona wygrane, a jak będzie to zobaczymy.

Źródło artykułu: