Bałkańska wojna dla Serbów! Gospodarze w finale - relacja z meczu Serbia - Chorwacja

Prawdziwą bałkańską wojnę przeżyli kibice w Belgrad Arenie. W drugim meczu półfinałowym mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych, gospodarze turnieju, Serbowie, pokonali reprezentację Chorwacji 26:23. W niedzielnym finale rywalami podopiecznych Veselina Vukovicia będą Duńczycy. Chorwatom pozostała walka z Hiszpanią o brązowe medale.

Blisko dwadzieścia tysięcy serbskich kibiców zgromadzonych w Belgrad Arenie, zgotowało swoim rywalom istne piekło. Zaczęło się od głośnych gwizdów już podczas odgrywania chorwackiego hymnu, a potem z każdą minutą na trybunach wrzało coraz bardziej.

Chorwaci nie przestraszyli się gorącej atmosfery i na parkiecie od pierwszych minut rozgorzała prawdziwa wojna. Wynik meczu otworzył niezawodny Ivan Cupić. Chorwaci przez kilka minut utrzymywali skromną przewagę, ale zdeterminowani Serbowie nie pozwolili rywalom przejąć inicjatywy. W 9. minucie po bramce Ivana Nikcevicia gospodarze wyszli na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie (6:5). Nie najlepiej w pierwszej połowie spisywali się bramkarze obu zespołów. Zarówno fenomenalny zazwyczaj Mirko Alilović, jak i jego vis a vis Darko Stanić, nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu. Na parkiecie pojawili się za to dwaj zawodniczy Vive Targów Kielce, serbski obrotowy Rastko Stojković i chorwacki rozgrywający Denis Buntić.

Doświadczonym Chorwatom tylko dwukrotnie w pierwszej części udało się osiągnąć dwubramkowe prowadzenie. W 22. minucie po golu Marko Kopljara było 11:9, a na niespełna dwie minuty przed końcem, ten sam zawodnik wyprowadził podopiecznych Slavko Goluzy na prowadzenie 14:12. Dzięki trafieniu w ostatniej minucie gwiazdora reprezentacji Serbii, Marko Vujina, gospodarzom udało się zmniejszyć straty. Ostatecznie po niezwykle wyrównanych 30 minutach Chorwacja prowadziła 14:13.

Drugą część meczu znacznie lepiej rozpoczęli Serbowie, którzy dzięki dwóm trafieniom z rzędu Alema Toskicia najpierw wyrównali, a następnie objęli prowadzenie. W 34. minucie trybuny szalały z radości, bo kolejną bramkę dla gospodarzy rzucił Mimir Ilić. Serbia po raz pierwszym objęła wówczas dwubramkowe prowadzenie (16:14). Na domiar złego dla Chorwatów prawdziwy koncert w bramce gospodarzy dawał Darko Stanić, z nawiązką rehabilitując się za słabą pierwszą połowę. Stawka meczu powodowała, że podopieczni Slavko Goluzy grali coraz bardziej nerwowo, popełniając proste błędy. Sytuacja zmieniała się w stosunku do pierwszej części i teraz to Chorwaci musieli gonić wynik. W 45. minucie Rajko Prodanović trafił na 21:17 dla Serbii. Było to najwyższe prowadzenie gospodarzy od początku spotkania. Tymczasem rywale słabo spisywali się ataku pozycyjnym. Serbskiej defensywy nie mógł oszukać nawet Ivano Balić. Jeśli już udało się oddać celny rzut, na przeszkodzie stawał kapitalnie dysponowany Stanić.

Chorwaci nie rezygnowali do końca. Na parkiecie była walka, złośliwe faule, nieszablonowe akcje. Ogromne emocje udzielały się też kibicom, choć zachowanie niektórych, jak świecenie bramkarzowi rywali laserem w twarz, było dalekie od zasady fair-play. Kiedy w 53. minucie gola na 25:20 zdobył Momir Ilic, stało się jasne, że Chorwatom, popełniającym coraz więcej tzw. "małych grzechów", ciężko będzie wygrać to spotkanie. Gwóźdź do chorwackiej trumny wbił rywalom Marko Vujin, który pięknym rzutem z biodra ustalił wynik meczu na 26:22

Wygrana Serbów oznacza, że Polacy nadal nie są pewni udziału w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Wszystko zależeć będzie od niedzielnego finału. Biało-czerwoni muszą teraz liczyć na porażkę gospodarzy z Duńczykami.

Serbia - Chorwacja 26:22 (13:14)

Serbia: Stanić, Marjanac - Seseum, Vujin 6, Nikcević 4, Manojlović 1, Toskić 3, Ilić 8 (4), Prodanović 1, Stojković, Beljanski, Vucković, Cutura, Stanković 3.
Kary: 6 minut (Manojlović, Prodanović, Beljanski)
Karne: 4/4

Chorwacja: Alilović, Losert - Balić 2, Duvnjak, Lacković 3, Kopljar 7, Vori 4, Gojun, Horvat 1, Vuković, Batinović, Bicanić, Buntić 1, Cupić 3 (2), Musa, Nincević 1.
Kary: 4 minuty (Kopljar, Buntić)
Karne: 2/2

Sędziowie: N. Lazaar i L. Reveret (Francja)

Widzów: 19,5 tys.

Źródło artykułu: