Od początku kibice mogli zastanawiać się nad rozmiarami prowadzenia podopiecznych Bożeny Karkut. Już w 6. minucie trener AZS-u Marek Karpiński poprosił o czas dla swojej drużyny. Wtedy było 5:1 dla Zagłębia. Po przerwie nic się nie zmieniło. To lubinianki były zdecydowanie lepsze, co udokumentowały kolejnymi bramkami. Pod nieobecność kontuzjowanej Karoliny Semeniuk-Olchawy prym wiodła Joanna Obrusiewicz, która do przerwy dobyła aż 7 bramek. Ostatnią bramkę w tej części spotkania przyjezdne rzuciły w 19. minucie, kolejną czternaście minut później. Rozstrzygnęło się bardzo szybko, a z biegiem czasu przewaga Zagłębia jeszcze rosła. W pierwszej połowie lubinianki dały sobie rzucić zaledwie pięć bramek.
W drugiej części spotkania przyjezdne podreperowały nieco swój dorobek bramkowy, głównie za sprawą Lidii Żakowskiej, która bezbłędnie wykonywała rzuty karne, a w drugiej połowie AZS miał ich aż pięć. Obraz gry niewiele się zmienił i miedziowe punktowały rywalki. W obronie dobre zawody rozgrywała Vanesa Jelić i Anna Pałgan, a bramki jak na zawołanie rzucała Joanna Obrusiewicz, a także skrzydłowe - Załęczna i Migała.
KGHM Metraco Zagłębia Lubin - AZS AWF Gardinia Wrocław 38:20 (20:5)
Zagłębie: Tsvirko, Czarna, Maliczkiewicz - Załęczna 5, Piekarz 3, Ciepłowska 2, Pałgan 4, Obrusiewicz 9, Migała 4, Jelić 3, Orzeszka 3, Bader 1, Jochymek 2, Byzdra 2.
AZS: Olejnik, Słota, Boczkowska - Wojt, Perek 2, Żakowska 7, Tracz, Grądowska, Wesołowska 1, Łukasik 5, Rupp 3, Król, Antoszewska, Wynnyk 2.