Prosto z gali sportów walki
Do sobotniego spotkania Łukasz Guzik przystąpił praktycznie "w biegu", prosto z... samochodu. We wczesnych godzinach popołudniowych rozpoczął bowiem swój pojedynek na gali sportów walki w Rzeszowie. - Można powiedzieć, że rozgrzewkę już odbyłem (śmiech). Chciałem pomóc kolegom, więc spieszyłem się, aby dołączyć do zespołu. Zdążyłem, ale niestety przegraliśmy - mówił po ostatniej syrenie.
Miłe złego początki
Początek starcia z ŚKPR-em nie zapowiadał takiego obrotu spraw. Gospodarze błyskawicznie zdobyli 3 bramki. Wbrew okrojonemu składowi, w jakim przystąpił do tego meczu AZS, zawodnicy rozgrywali szybkie, efektowne akcje. Nie słuchali Romana Trzmiela, który obecnie prowadzi Politechnikę jako pierwszy szkoleniowiec. - Spokojnie, spokojnie! - pokrzykiwał doświadczony trener. Rywale pudłowali raz za razem.
Wyrównana walka
W kolejnych minutach przyjezdni "przebudzili" się z chwilowego letargu. W siedemnastej minucie wyszli na pierwsze prowadzenie (7:8). Następnie toczyła się walka bramka za bramkę. Kilka chwil później radomianie odzyskali nieznaczną przewagę po trafieniu Michała Kality. Taki stan nie trwał długo, ponieważ karę dwóch minut otrzymał Łukasz Guzik. Świdniczanie mieli ponadto rzut karny, ale go nie wykorzystali.
Na 5 minut przed zakończeniem pierwszej połowy o czas poprosił Roman Trzmiel. Wcześniejsza sytuacja się powtórzyła, tyle że pod bramką ŚKPR-u: na 120 sekund boisko musiał opuścić Stanisław Makowiejew, a Politechnika mogła wykonać rzut karny. Michał Kalita spudłował. Na 14:12 efektowną "wkrętką" popisał się Bartłomiej Dąbrowski.
"Zastój" gospodarzy
Akademicy zdobyli szesnastego gola w 35 minucie. W tym momencie "stanęli", co skrzętnie wykorzystali przeciwnicy. ŚKPR trafił 6 razy z rzędu, przy braku odpowiedzi ze strony gospodarzy. W kilku sytuacjach świdniczanie wprost ośmieszali defensywę Politechniki - Kamil Rogaczewski, najskuteczniejszy strzelec w ekipie gości, ładnym lobem pokonał Piotra Burego, w międzyczasie "zaspała" obrona, po tym jak piłka odbiła się od poprzeczki i poleciała bardzo wysoko. Chwycił ją Tomasz Sadowski i skutecznie "dobił".
Nieskuteczna "pogoń" Akademików
Było już 18:23 w 45 minucie. Wówczas rozpoczęła się "pogoń" radomian za wynikiem i rywalem. Choć karnego nie trafił Damian Cupryś, to rzut Pawła Przykuty i dwie próby Grzegorza Mroczka pozwoliły zmniejszyć stratę do zaledwie jednej bramki (22:23). Michał Kalita dał upragniony remis. Chwilę później jego koledzy mieli klarowną okazję, lecz piłka trafiła w słupek. Ta sytuacja się zemściła - Piotr Kijek rzucił na 25:26. Następnie trener przyjezdnych, Krzysztof Mistak, poprosił o czas. Pozostawało 30 sekund do końca spotkania. Po dwudziestu sekundach gry przerwę wziął szkoleniowiec gospodarzy. Opracował akcję, ale nie została ona sfinalizowana, gdyż świdniczanie skutecznie przeszkadzali w jej rozegraniu.
Dzięki temu zwycięstwu ŚKPR wyprzedził o punkt Politechnikę. Akademicy znajdują się teraz na dziesiątym miejscu w tabeli. - Będzie bardzo ciężko, ale wierzę, że uda nam się utrzymać w pierwszej lidze. Trzeba zbierać punkty - przyznał po zakończeniu pojedynku Roman Trzmiel. Z kolei Krzysztof Mistak, opiekun świdnickiego klubu, podkreślał: - Przed przyjazdem do Radomia mówiłem zawodnikom, że rywale mają problemy, które musimy wykorzystać. Udało się, dzięki czemu jesteśmy w tabeli przed AZS-em.
AZS Politechnika Radomska - ŚKPR Świdnica 25:26 ( 14:13 )
AZS: Bury, Polit - Mroczek 6, Kalita 6, Dąbrowski 4, Przykuta 4, Cupryś 3, Świeca 2, Guzik, Sieczka
ŚKPR: Olichwer, Madaliński - Rogaczewski 8, Piędziak 5, Sadowski 4, Kijek 3, Kaczmarczyk 3, Fabiszewski 2, Makowiejew 1, Marciniak, Rutkowski