Podopieczni Ryszarda Skutnika solidnie przygotowali się do drugiej części sezonu. Mielczanie wystąpili m.in. w mocno obsadzonym turnieju na Słowacji, gdzie oprócz gospodarzy udział wzięły drużyny z Czech i Węgier.
W niedzielę do Mielca przyjedzie Zagłębie Lubin, które w dalszym ciągu nie potrafi ustabilizować swojej dyspozycji. Świadczy o tym chociażby odległa pozycja lubinian w ligowej tabeli. Natomiast Stal zadomowiła się w górnej połowie stawki i nic nie wskazuje na to, by mielczanie mieli ją opuścić.
- Wiemy co mamy grać, każdy z nas jest przygotowany na walkę przez pełne 60 minut. Do każdego meczu podchodzimy bardzo skoncentrowani i z wielką chęcią zwycięstwa. Z drugiej strony przed każdym meczem jest lekka obawa, jak to spotkanie się ułoży i czy w danym dniu będziemy dobrze radzić sobie na parkiecie - tłumaczy Adam Babicz, rozgrywający Stali Mielec.
Drużyna z Podkarpacia wciąż nie może się uporać z kontuzjami zawodników, które w ostatnim czasie się nawarstwiały. W pełni sprawności jest już co prawda Krzysztof Lipka, ale ze składu mielczan wypadł Wiktor Jędrzejewski, na którego absencji skorzystał Damian Krzysztofik. 24-letni szczypiornista powrócił w trybie awaryjnym do mieleckiego klubu. Niepewna jest również pozycja Pawła Gawęckiego. Rozgrywającego ominął prawdopodobnie mecze z Zagłębiem i Nielbą Wągrowiec.
W październiku Stal nieznacznie uległa na Dolnym Śląsku. - Przegraliśmy w Lubinie po dziwnie układającym się dla nas meczu. Mam nadzieję, że uda nam się skutecznie zrewanżować w niedzielnym spotkaniu - mówi Babicz.