Azoty wzmacniają drugą linię

Aż dziewięciu rozgrywających ma obecnie do dyspozycji trener Azotów, Marcin Kurowski. - Wszystko mamy poukładane, a rywalizacja będzie jeszcze większa - zapewnia szkoleniowiec puławskiego zespołu.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Latem w puławskiej drugiej linii doszło do kilku roszad, z klubem rozstał się bowiem Tomasz Pomiankiewicz, a kontrakty z Azotami podpisali Piotr Masłowski, Krzysztof Tylutki oraz Krzysztof Łyżwa. - Rozglądamy się jeszcze za rozgrywającym - nie krył wówczas Kurowski, a celu dopiął kilka miesięcy później. Tej zimy nowymi zawodnikami Azotów zostali Artur Barzenkow i Mateusz Przybylski.

Ten ostatni być może wspomoże Azoty już w najbliższym meczu z Chrobrym Głogów, na Białorusina przyjdzie za to kibicom poczekać jeszcze kilka tygodni. Nawet bez Barzenkowa Kurowski w drugiej linii ma jednak prawdziwy urodzaj, w sobotę do jego dyspozycji będzie bowiem najprawdopodobniej aż ośmiu graczy przystosowanych do gry w drugiej linii.

- Mamy wszystko tak poukładane, że nie musimy się na razie martwić rozegraniem - cieszy się Kurowski. Obok pięciu zawodników pozyskanych w trakcie ostatniego półrocza, w klubie są bowiem jeszcze Dmytro Zinczuk, Michał Szyba, Grzegorz Gowin i Artur Witkowski, choć ten ostatni jesienią częściej niż rozgrywającym, był dublerem dla lewego skrzydłowego.

- Mateusz jest nam potrzebny, bo dysponuje dobrym rzutem z drugiej linii - argumentuje pozyskanie kolejnego rozgrywającego Kurowski. - To młody, perspektywiczny zawodnik, który wiąże się z klubem na dłuższy czas. Ponadto potrafi dobrze grać w obronie - podkreśla szkoleniowiec Azotów.

O miejsce w składzie Przybylski będzie rywalizował z Zinczukiem, Gowinem oraz Łyżwą, wydaje się więc, że jak na razie większych szans na regularne występy nie ma i jest raczej szykowany do roli następcy dla dwóch pierwszych, którzy mają swoje lata i choć wciąż prezentują sporą klasę, to do zakończenia przygody ze szczypiorniakiem jest im zdecydowanie bliżej, niż dalej.

- Myślę, że Przybylski będzie nam przydatny już teraz - kontruje jednak trener puławskiej siódemki. - Na pewno będzie mógł wejść na parkiet w sytuacjach, które nieraz się już zdarzały, gdy nie mogliśmy się przebić przez strefę przeciwnika. Zawodnik dysponujący takim rzutem z pewnością odciążyłby kolegów i zdobył kilka bramek - nie ma wątpliwości Kurowski. A pierwszemu sprawdzianowi Przybylski może zostać poddany już w sobotę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×