Znów zostawią serce na boisku?

Radomska Politechnika przyzwyczaiła już wszystkich do tego, że nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach potrafi stawić czoła przeciwnościom. Nie inaczej powinno być w sobotę, gdy Akademicy podejmą ASPR Zawadzkie.

Sytuacja kadrowa nie jest tak zła jak w poprzednich tygodniach, gdy AZS był zmuszony grać z zaledwie jednym rezerwowym. W sobotnim spotkaniu w składzie gospodarzy powinni znaleźć się dwaj zawodnicy z rezerw - Marcin Dziosa i Mariusz Dziura. Martwić może jednak uraz stawu skokowego Grzegorza Mroczka, którego jeden z najlepszych strzelców Politechniki nabawił się w trakcie środowego starcia z KSSPR-em Końskie.

Akademicy nie mieli zbyt wiele czasu na solidne treningi. - Graliśmy dwa dni temu. W czwartek był lekki rozruch, w piątek również nie forsowałem chłopaków - mówi Roman Trzmiel, trener radomian. Tak jak w każdym meczu piłki ręcznej, kluczem do sukcesu gospodarzy najbliższego pojedynku powinna okazać się obrona. - Przygotowania wyglądają tak jak zawsze, taktyka jest przed każdym spotkaniem podobna - nie ukrywa szkoleniowiec.

W pierwszym boju pomiędzy ASPR-em a Politechniką padł rezultat 31:25, choć po pierwszej połowie na tablicy wyników widniał remis 12:12. W sobotę (początek zawodów o godz. 18) radomianie również powinni nawiązać wyrównaną walkę z rywalem. Wszak zagrają na własnym parkiecie.

Podopieczni Romana Trzmiela tracą 3 punkty do ekipy z Zawadzkich. Ewentualna wygrana przybliży radomian do celu, jakim jest bezpieczne utrzymanie w lidze. Taki wynik jest z pewnością w zasięgu Akademików. Czy znów pokażą oni charakter i zostawią serce na boisku? O tym przekonamy się w sobotę wieczorem.

Źródło artykułu: