Przez 55 minut meczu obie ekipy toczyły wyrównany bój. Trudno się temu nie dziwić, bowiem walczą one o uniknięcie degradacji do II ligi. Żadnej z drużyn nie udało się osiągnąć większej przewagi jak dystans 2 trafień.
W zespole gospodarzy na duże słowa uznania zasłużył Łukasz Jaszka, który wyszedł na parkiet z niewyleczoną kontuzją ręki. - To był dla nas bardzo ważny mecz, więc musiałem zacisnąć zęby - mówi rozgrywający ostrowskiej siódemki. To on wspólnie z liderem Ostrovii, Damianem Krzywdą najczęściej zaskakiwał bramkarza AZS-u. Wśród "Akademików" prym wiódł Maksym Niaswadzba.
Przełomem w meczu było jego ostatnie 5 minut. Przy stanie 28:27 dla miejscowych Maciej Adamczyk obronił rzut Piotra Pezdy. Po drugiej stronie ładną akcję wykończył duet Andrij Matiuk - Marcin Sobczak. Goście próbowali szybko odpowiedzieć, ale stracili piłkę w ataku. To wykorzystali ostrowianie a dokładniej Matiuk. Przyjezdni w ostatnich 180 sekundach nie byli już w stanie się podnieść i mecz zakończył się wygraną Ostrovii 33:30.
- Cieszę się, że w końcu wygraliśmy. Była to dla nas walka o życie. Trzeba jednak otwarcie przyznać, że gra naszego zespołu nie zachwycała. Mimo zwycięstwa, droga do utrzymania jest jeszcze daleka - powiedział Paweł Rusek, trener gospodarzy. Dodajmy, że jego podopieczni zdobyli w tym spotkaniu pierwsze punkty w roku bieżącym.
KPR Ostrovia Ostrów Wlkp. - AZS AWF Biała Podlaska 33:30 (15:15)
KPR: Adamczyk, Bystram - Krzywda 12, Jaszka 6, P.Dutkiewicz 4, Kierzek 3, Matiuk 3, Sobczak 2, Piosik 1, Tomczak 1, K.Dutkiewicz 1, Jedwabny.
Karne: 3/7. Kary: 8 minut
AZS: Pieńczewski, Paczkowski - Niaswadzba 10, Pezda 6, Wędrak 5, Makaruk 5, Prokopiuk 2, Kieruczenko 1, Kirylov 1, Antolak.
Karne: 1/1. Kary: 10 minut.