Każda drużyna jest w naszym zasięgu - rozmowa z Ł. Guzikiem, graczem Politechniki Radomskiej

Łukasz Guzik, obok świetnie spisującego się w bramce Piotra Burego, jest filarem defensywy Politechniki Radomskiej. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl kołowy AZS-u wrócił myślami do ostatniego, wygranego spotkania z ASPR-em Zawadzkie, powiedział także, w czym tkwi siła jego zespołu, oraz podał receptę na sukces Akademików w walce o ligowy byt.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Piotr Dobrowolski: Zdrowie, przy mocno okrojonym składzie, pozwoli wam na to, aby tak szybkie tempo gry utrzymywać w każdym spotkaniu?

Łukasz Guzik: Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu pod względem fizycznym i psychicznym, więc jeśli nie będą prześladować nas kontuzje, myślę, że dotrwamy bez problemu do końca sezonu.

Tydzień temu powalczyliście w Końskich. Rywal was zlekceważył?

- Nie było mowy o żadnym lekceważeniu. Moim zdaniem, każda drużyna w lidze jest w naszym zasięgu i każdy rywal zdaje sobie z tego sprawę. Myślę, że drużyna z Konskich nas nie zlekceważyła. Wyszliśmy zmotywowani i chcieliśmy wygrać.

Mocno zmęczeni i trochę poobijani wróciliście z tego meczu, mieliście bardzo krótki czas na odpoczynek. Kiedy znaleźliście czas na tak błyskawiczną regenerację?

- Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja w tabeli jest niewesoła, nie mamy czasu na regenerację, trzeba zapomnieć o bólu i trzeba walczyć w każdym meczu o dwa punkty do samego końca.

Z Zawadzkimi z urazem grał Grzegorz Mroczek. Problemy zdrowotne nadrabiacie ambicją? Skąd bierzecie tyle motywacji?

- Zapominamy o problemach i o przeciwnościach, każdy wygrany mecz jest teraz na wagę złota. Chcemy grać i wygrywać, żeby utrzymać się w lidze.

Poza świetną defensywą, w której masz również swój bardzo duży udział, który z elementów wskazałbyś jako wasz najmocniejszy?

- Myślę, że duży wpływ na zwycięstwa mają indywidualne umiejętności zawodników grających w ataku i ich zgranie ze sobą. Jesteśmy drużyną ciężką do rozszyfrowania pod względem taktycznym, ponieważ nie gramy zagrywkami. Gramy układy dwójkowe, trójkowe, gramy po prostu "co wyjdzie w ataku", a do takiego grania potrzebne są indywidualne umiejętności i zgranie.

Drużynę prowadzi obecnie Roman Trzmiel, był i jest z nią na dobre i złe. Co poczuliście, gdy z funkcji szkoleniowca zrezygnował Edward Strząbała?

- Każdy miał indywidualne odczucia, ale naszym zdaniem dobrze się stało, że trener Trzmiel wrócił. On najlepiej zna tą drużynę. Jest z nami na dobre i na złe.

W przeszłości twoje kontakty z obecnym szkoleniowcem nie układały się zbyt dobrze. Jak wyglądają te relacje teraz?

- Relacje między nami są dobre. Wyjaśniliśmy sobie kilka spraw i jest OK. Zawsze chciałem dobrze dla tej drużyny i trener Trzmiel to widzi, dlatego dał mi szansę.

Równolegle trenujesz sporty walki. Jeśli miałbyś wybrać pomiędzy nimi a piłką ręczną, to na którą dyscyplinę byś się zdecydował?

- Sporty walki zawsze będą dla mnie numerem jeden.

Poza treningami również pracujesz. Skąd bierzesz czas na tyle zajęć?

- Pomagam tacie w prowadzeniu jego firmy. Jeśli ktoś bardzo chce, to znajdzie czas na pracę oraz na swoją pasję. Dla chcącego nie ma nic trudnego.

Przed wami decydujące mecze sezonu. Najbliższy już w nadchodzący weekend, przeciwko ostatniemu w tabeli AZS-owi Biała Podlaska. Wygrana przybliży was do celu, jakim jest utrzymanie w lidze?

- Myślę, że losy drużyn ważyć się będą do ostatnich spotkań.

Później czekają was spotkania z zespołami z górnej części tabeli, rundę zasadniczą zakończycie starciem z MTS-em Chrzanów. Myślisz, że zwycięstwa tylko z Białą Podlaską i Chrzanowem zapewnią wam ligowy byt? Czy może punktów trzeba będzie poszukać jeszcze w innych pojedynkach?

- Nie możemy pozwolić sobie na odpuszczanie i przegrywanie meczów. Zdajemy sobie sprawę, w jakiej jesteśmy sytuacji, każdy punkt jest teraz na wagę złota. Jesteśmy zmotywowani i chętni do gry. Chcemy walczyć i wygrywać w każdym meczu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×