Skromna zaliczka i wielki niedosyt - relacja z meczu Vive Targi Kielce - RK Cimos Koper

W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów Vive Targi Kielce pokonało przed własną publicznością zespół mistrza Słowenii RK Cimos Koper 27:26. Kielczanie mogą czuć po tym spotkaniu wielki niedosyt, bo mieli szansę na znacznie bardziej okazałe zwycięstwo. Rewanż odbędzie się 24 marca w Koprze.

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak

Spotkanie znacznie lepiej rozpoczęli gospodarze. Wynik otworzył kapitan żółto-biało-niebieskich Grzegorz Tkaczyk. Chwilę później swój bramkarski kunszt pokazał po raz pierwszy kielecki golkiper Sławomir Szmal, zatrzymując najpierw rzut, a następnie dobitkę rywali. Był to jednak dopiero początek cudów w wykonaniu "Kasy", po których Słoweńcy powinni stracić chęć do gry. No właśnie, powinni, ale jak się później okazało, nie stracili. Po niefortunnym początku pierwsze trafienie dla przyjezdnych zaliczył w 6. minucie kapitan zespołu z Kopru Uros Rapotec. Minutę później Słoweńcy doprowadzili do stanu 2:2.

Niemal do końca pierwszej połowy kibice zgromadzeni w hali Legionów obserwowali prawdziwy popis w wykonaniu wicemistrzów Polski. Kielczanie znakomicie radzili sobie w defensywie, a jeśli już rywale zdołali oddać rzut, na przeszkodzie stawał Sławomir Szmal. W ataku, dzięki atomowym rzutom najskuteczniejszego w drużynie gospodarzy Denisa Bunticia oraz dobrej postawie jego rodaka Zeljko Musy, Vive zdołało odskoczyć na kilka bramek różnicy.

Kiedy w 22. minucie Uros Zorman zdobył piękną bramkę po efektownym lobie, Vive prowadziło już 11:7. Trzy minuty później o czas musiał prosić szkoleniowiec Cimosu Fredi Radojković. I choć wydawało się, że wszystko idzie jak po maśle, to co najgorsze przytrafiło się kielczanom w samej końcówce pierwszej części meczu. Wicemistrzowie Polski, grając w przewadze jednego zawodnika, stracili aż trzy bramki, nie rzucając przy tym ani jednej! W efekcie ze stanu 13:9 zrobiło się tylko 13:12 i takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.

Drugie 30 minut znów potwierdziło, że choć to Vive jest lepszym zespołem, to nijak nie potrafi tego udokumentować. Już po pierwszej skutecznej akcji Słoweńcy wywalczyli rzut karny, który na bramkę dającą remis zamienił najlepszy strzelec gości, Matjaz Brumen.

W 39. minucie przyjezdni objęli pierwsze w tym meczu prowadzenie (18:17). Kielczanie przeżywali w tym momencie głęboki kryzys. W ofensywie raz za razem piłki gubił Michał Jurecki, dla którego był to chyba najsłabszy występ od początku rozgrywek Ligi Mistrzów. Mnożyły się niecelne rzuty, a co najgorsze niewykorzystane stu procentowe sytuacje. W rezultacie Vive goniło wynik aż do 56. minuty. Dopiero wówczas bramkę na 24:24 zdobył niezawodny Denis Buntić, który wziął na siebie ciężar gry.

Losy meczu ważyły się dostatnich sekund. Na minutę przed końcową syreną kielczanie po celnym rzucie z lewego skrzydła Tomasza Rosińskiego, zdołali odzyskać prowadzenie (26:25). Chwilę później kolejne trafienie dla gospodarzy dołożył Grzegorz Tkaczyk. Dwubramkowej zaliczki nie udało się jednak utrzymać, bo przysłowiową "kropkę nad i" postawił Matjaz Brumen i spotkanie zakończyło się skromną wygraną podopiecznych trenera Bogdana Wenty (27:26).

Jednobramkowa zaliczka powoduje, że w Koprze to gospodarze będą faworytami, ale z drugiej strony Vive na wyjazdach radzi sobie niekiedy lepiej niż w domu. Rewanż zapowiada się bardzo interesująco.

Vive Targi Kielce - RK Cimos Koper 27:26 (13:12)

Vive: Szmal, Cleverly - Zorman 1, Buntić 7, Grabarczyk, Jachlewski 2, Jurasik 1, Jurecki 2, Kuchczyński, Musa 4, Olafsson 2, Rosiński 2, Stojković 1(1), Tkaczyk 4, Tomczak 1(1), Zaremba.
Kary: 6 minut (Jurecki, Zaremba, Grabarczyk)
Karne: 2/3

Cimos: Skof, Vran - Skoko 3, Dobelsek 2, Brumen 8(5), Cemas, Bombac 3, Poklar, Dzono, Krivokapić, Skube 5, Mlakar 2, Konecnik, Rapotec 3, Bogunović, Bundalo.
Kary: 8 minut (Skoko, Konecnik, Skube, Poklar)
Karne: 5/6

Widzów: 4.000

Sędziowie: N. Lazaar i L. Reveret (FRA)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×