Od momentu powrotu Tauron Stali Mielec do najwyższej klasy rozgrywkowej podopieczni Ryszarda Skutnika z Azotami mierzyli się już sześciokrotnie. Trzy razy z bezpośredniego starcia zwycięsko wychodzili puławianie, raz padł remis, a dwukrotnie z wygranej cieszyli się Czeczeńcy. Żadne z dotychczasowych spotkań nie miało jednak takiej rangi, jak to najbliższe, stawką meczu w Mielcu jest bowiem awans do grona czterech najlepszych ekip męskiej PGNiG Superligi.
Latem w Puławach doszło do paru istotnych roszad, umowę z klubem podpisał trener Marcin Kurowski, a szeregi zespołu zasiliło kilku nowych zawodników. Drużyna doznała bezcennego zastrzyku świeżej krwi, w trakcie fazy zasadniczej Azoty grały jednak w kratkę i ostatecznie do play-off nadwiślański zespół przystępował z piątej pozycji. Oczko wyżej uplasowała się Stal, gdzie przed sezonem postawiono na stabilizację i z drużyny, która była o krok od brązowego medalu, nie ubył nikt znaczący.
Gra puławian opiera się na solidnej formacji ofensywnej i mocnej drugiej linii, z Piotrem Masłowskim, Michałem Szybą i Dmytro Zinczukiem na czele. Siłą drużyny Skutnika jest szybki atak i kontry, a obie drużyny mogą pochwalić się zestawem świetnych golkiperów, którzy w tym sezonie niejednokrotnie rozstrzygali o losach meczów. Do ćwierćfinałowej rywalizacji i Azoty, i Stal przystępowały ze sporymi nadziejami, choć o medalu głośniej mówiło się w Puławach, mielczanie starali się raczej tonować nastroje.
Z pierwszego starcia obronną ręką wyszli Czeczeńcy, tydzień później lepsza była drużyna znad Wisły. W Mielcu gospodarze szybko wypracowali sobie kilkubramkowe prowadzenie, a gdy przyjezdni zaczęli się do nich niebezpiecznie zbliżać, świetną zmianę w bramce dał Krzysztof Lipka. Zespół Kurowskiego dopadły spore problemy ze skutecznością, jego podopieczni marnowali czyste pozycje i mieli ogromne kłopoty z wykorzystywaniem rzutów karnych, w sumie w całym meczu zmarnowali ich aż trzy.
Tydzień później ponownie z wysokiego C mecz rozpoczęła Stal, podopieczni Skutnika prowadzili nawet różnicą czterech bramek, sił i koncentracji zbrakło im jednak już pod koniec pierwszej połowy i dalsza część meczu stała pod znakiem dobrej gry puławian. Ze świetnej strony między słupkami pokazał się Kiril Kolev, zabójczo skuteczni pod bramką byli Michał Szyba i Piotr Masłowski, a przyjezdni raz po raz marnowali kontrataki, by ostatecznie przegrać siedmioma bramkami.
- Wracamy do Mielca i na pewno u siebie tanio skóry nie sprzedamy - zapewnia przed decydującym starciem Marek Szpera. - Jesteśmy w takich meczach doświadczeni. W ubiegłym roku chociażby z powtórki z Olsztynem wyszliśmy zwycięsko, teraz także będziemy mieli handicap własnego parkietu. Dwa poprzednie mecze z Azotami pokazały, jak istotny jest to atut i myślę, że uda nam się wygrać - dodaje gracz Stali.
Nadzieja na sukces wypełnia jednak także serca puławian. - Podbudowaliśmy się i pokazaliśmy, że potrafimy walczyć ze Stalą. Jedziemy tam z pozytywnym nastawieniem, jest szansa na awans do półfinału - nie ma wątpliwości Masłowski. - Cały zespół zagrał dobre zawody i to doda nam pewności siebie - dorzuca Kolev. Stal na medal mistrzostw Polski czeka od blisko czterdziestu lat, Azoty na podium nie były jeszcze nigdy. W tym sezonie przed szansą na spełnienie marzeń stanie tylko zwycięzca wtorkowego starcia.
W poprzednich meczach:
Tauron Stal Mielec - Azoty Puławy 28:23 (13:9)
Azoty Puławy - Tauron Stal Mielec 28:21 (13:14)
Wyniki meczu Tauron Stal Mielec - Azoty Puławy będzie można śledzić "na żywo" na łamach portalu SportoweFakty.pl [b]RELACJE LIVE - KLIKNIJ TUTAJ[/b]