Gracz pozyskany zimą przez drużynę z Konwiktorskiej w 38. minucie otworzył wynik meczu, wieńcząc fantastyczny rajd Pawła Wszołka. Skrzydłowy stołecznego zespołu przebiegł z piłką pół boiska, po czym wycofał ją przed bramkę, ta odbiła się jeszcze od Łukasza Teodorczyka i spadła prosto pod nogi Gruzina. - Poczułem, że do mnie trafi i pozostało mi tylko wykończyć akcję - uśmiecha się 25-letni napastnik.
Zdaniem Dwaliszwiliego kluczowa dla wyniku niedzielnego starcia była postawa Czarnych Koszul w defensywie. - Graliśmy dobrze, a jak prezentujesz się nieźle, to masz satysfakcjonujący wynik. Nowy szkoleniowiec odpowiednio nas ułożył w obronie, ale nie możemy zapominać też o pracy, jaką wykonaliśmy z Jackiem Zielińskim - podkreśla Gruzin.
Poloniści pokonali Śląsk różnicą trzech trafień, choć mogli wygrać znacznie wyżej. Problemy ze skutecznością miał Teodorczyk, a dwie dogodne sytuacja zmarnował też sam Dwaliszwili. - Nie możesz wygrywać meczów po 8:0, kiedy takie wyniki się w piłce zdarzają? -pyta retorycznie Gruzin. - Oczywiście, że zwycięstwo mogło być wyższe, ale trafiliśmy trzy razy i to też jest dobre, cieszę się.
Po końcowym gwizdku radości nie kryli i Poloniści, i prezes Józef Wojciechowski. Dość powiedzieć, że cały zespół po zakończeniu spotkania otrzymał zaproszenie do pokoju właściciela. Piłkarze spędzili tam kilkanaście minut, szczegółów spotkania Dwaliszwili przekazać jednak nie chciał. - Prezes był z nas bardzo zadowolony, po prostu - wyjaśnia zdawkowo zawodnik Czarnych Koszul.
Na sześć kolejek przed końcem sezonu strata Polonistów do pozycji lidera skurczyła się do czterech oczek. Dzięki niedzielnemu zwycięstwu warszawiacy wciąż liczą się w walce o mistrzostwo Polski. - Chcemy iść do góry. Zostało sześć spotkań i musimy próbować wygrać jak najwięcej z nich. Czy wierzę w mistrzostwo Polski? Gdybym nie wierzył, to mógłbym kończyć karierę. Jeśli będziemy tak dalej grać, jak ze Śląskiem, to wygramy dziewięć na dziesięć meczów.