Puławianie nie mogą zaliczyć do udanych zeszłotygodniowego występu w turnieju finałowym PGNiG Pucharu Polski. Zawodnicy Marcina Kurowskiego po półfinałowej porażce z Orlen Wisłą Płock, w meczu o 3. miejsce ulegli MMTS-owi Kwidzyn (31:34). Według obrotowego Azotów, Mateusza Kusa, niedzielna przegrana spowodowana była brakiem konsekwencji w grze. - Nasz występ to była po części taka gra zrywów i fal. Początek spotkania mieliśmy w miarę udany, następnie w końcówce pierwszej połowy Kwidzyn wykorzystał naszą nieskuteczność, wyprowadzając z tego kilka kontrataków. W drugiej połowie powiększali swoją przewagę, my natomiast w końcówce zanotowaliśmy zryw - dochodziliśmy rywali, jednak nie byliśmy w stanie postawić kropki nad i - stwierdził Kus.
Gracze Azotów pomimo ambitnej postawy nie byli w stanie odrobić start do rywali. Kus, który jest jednym z podstawowych graczy obrony puławian nie mógł być zadowolony z występu swojego zespołu w tym elemencie gry. 24-letni kołowy wskazał słabą postawę w defensywie jako jeden z czynników porażki - Wydaje mi się, że szwankowała przede wszystkim gra w obronie oraz nasza skuteczność. W bramce przecież kilka piłek odbił Piotrek Wyszomirski, a w drugiej linii dobrze zagrali Krzysiek Tylutki i Grzegorz Gowin, ale mimo wszystko zabrakło nam czegoś.
Podopieczni trenera Kurowskiego po nieudanym występie w rozgrywkach pucharowych powrócą do gry w lidze z nadzieją rehabilitacji. Porażka w ćwierćfinale fazy play-off z Tauron Stalą Mielec została w Puławach odebrana bardzo negatywnie. Nic więc dziwnego, że zespół z województwa lubelskiego gra o jak najwyższą lokatę. - Kluczem do zwycięstwa w rywalizacji z zespołem z Legnicy powinna okazać się obrona. Miedź już sprawiła sporą niespodziankę wywalczając awans do fazy play-off. Oni będą grali na luzie, oni mogą, my natomiast musimy wygrać. Znając trenera Motyczyńskiego na pewno nasi rywale będą odpowiednio przygotowani do tej rywalizacji. Trener nas zna, dlatego spodziewam się, że postara się nas czymś zaskoczyć - powiedział Kus.